Między słowami

cdsMyślałem, że pożegnanie z kolekcją wieszczyłem nieco na wyrost. A tu okazuje się, że nawet polscy internauci „są zainteresowani słuchaniem muzyki bez konieczności jej posiadania w postaci plików czy płyt CD. Deklaruje to 76 proc. zapytanych osób” . Tak twierdzi Kolporter.pl na podstawie swojej, ufam że cokolwiek reprezentatywnej, ankiety. Na potwierdzenie tego wskaźnika podaje się inny: „aż 78 proc. polskich internautów słucha muzyki głównie on-line, np. przez YouTube”. Kluczowym tutaj słówkiem jest oczywiście „głównie” (czyli inaczej wciąż jeszcze słuchają), ale niedaleko stąd do „tylko”.

Autorzy badania cieszą się, że „całe albumy na płytach CD to wciąż najczęściej preferowany sposób nabywania muzyki, wskazywany przez ponad połowę ankietowanych. Dla porównania – kupno całych albumów w internecie w postaci plików mp3 deklaruje tylko co piąty respondent”. Tyle że gubią tym razem słówko „nabywania”. Zagrożeniem dla kompaktów nie jest sprzedaż mp3 – od lat przecież słychać narzekania, że online nie rekompensuje offline – tylko brak sprzedaży. Dlatego z błyskotliwego wniosku „Warto podkreślić, że za album na płycie CD jesteśmy w stanie zapłacić więcej” – wykreśliłbym słowo „więcej”.

Trafiłem niedawno na ciekawą rozmowę The Irish Times z menedżerem Radiohead. Zaczyna od tego, że prawie namówił zespół na zakończenie kariery. Kończy mocnym stwierdzeniem, że p2p powinno zostać zalegalizowane, bo „udostępnianie muzyki non-profit działa na korzyść kultury i muzyki”. W zamian proponuje abonament doliczany do opłat za internet, co faktycznie wydaje się jedynym rozsądnym rozwiązaniem (testowanym już od paru miesięcy na Wyspie Man).

Fine.




6 komentarzy

  1. pszemcio pisze:

    ok, to ja włąśnie jadę kupić sobie jakieś płyty:)

  2. pszemcio pisze:

    Tak sobie jeszcze o tym myślałem idąc na pocztę i wymyśliłem że takie wyniki w sumie wcale nie szokują. Albumy (coś co nie jest składanką radia ZET), kupują głównie ludzie którzy słuchają czegoś więcej niż tylko brzęczącego radia (to nie znaczy że ludzie korzystający z mp3 nie mogą „słuchać” na poważnie, ale znaczy tyle że kupowanie płyt jest głównie domeną „słuchających”). Biorąc pod uwagę, że gdzieś tak 3/4 społeczeństwa ma w głębokim poważaniu to, co leci (byle leciało), wynik 78% wydaje się oczywisty.

  3. Mariusz Herma pisze:

    Myślę że dla muzyki „artystycznej” (zaraz będę się wycofywał z tego określenia) to faktycznie żaden problem – Fleet Foxes i tak sprzedaje więcej fizycznych płyt, niż mogłoby 10 lat temu, chociaż jest już gwiazdą internetu a nie mediów tradycyjnych. Katalog Boomkatu kwitnie. Polscy niszowi jak sprzedawali kilkaset sztuk, tak będą nadal.

    Te statystyki zszokują właśnie wydawców ZETkopodobnych składanek. Bo to oni tłoczyli setki tysięcy fizycznych płyt dla owych 3/4 społeczeństwa. No i mogą mieć problem, gdy to społeczeństwo powie, że może słuchać bez posiadania :-)

  4. Kris pisze:

    Ok, zaintrygowany tematem, zrobiłem małą ankietę. A właściwie poprosiłem syna. Wśród kolegów i koleżanek (22 osoby) z klasy (11 latki) zapytał:

    1) kto słucha muzyki? Odpowiedź: wszyscy (akurat w to nie wierzę, ale przyjmijmy, że tak jest).

    2) kto ma jakąś własną płytę CD? 2 osoby zgłosiły, że mają jakieś skladanki ZET czy Bravo. 4 osoby nie wiedziały, co to płyta CD.

    3) kogo rodzice mają i słuchają płyt CD? 9 osób odpowiedziało twierdząco.

    4) Kto ma empetrójkę? Odpowiedziało 20 osób twierdząco.

    Wsnioski? Oczywiste. To jest pokolenie, które jest / zaraz będzie targetem. Dla nich płyta CD już nie będzie istnieć.

  5. Kris pisze:

    a uwaga z youtube nadzwyczaj celna. Mój syn generalnie widzę, że bardzo korzysta, a jak mu się jakiś utwór spodoba, wędruje do mojego pokoju i wybiera sobie płytkę z półki robiąc z niektórych ulubionych (znanych z youtube) kawałków empetrójki.

    Co ważne – nie ma w tej metodzie jednego: słuchania całych płyt…

  6. Mariusz Herma pisze:

    Zestawienie 2) i 4) rzeczywiście daje do myślenia. I to dzieciaki z Polski, kraju o kilka lat za Stanami czy Japonią w tym wszystkim.

Dodaj komentarz