Kucz/Kulka – Sleepwalk

Kucz/Kulka – Sleepwalk (Jazzboy)

 

Jak tak dalej pójdzie, za kilka lat przestaniemy się dziwić. Może nawet zaczniemy tęsknić za „polskim brzmieniem”. Na razie wciąż zdumienie budzi każda nagrana u nas płyta (niepoważna i niejazzowa), której pochodzenia nie odgadniemy po kilkunastu sekundach. Narodową przynależność wspólnego longplaya Konrada Kucza (zasłużony dla telewizji oraz teatru producent i kompozytor, kiedyś członek grupy Futro) i Gaby Kulki (w czołówce rodzimej wokalistyki żeńskiej) przygodny słuchacz odkryje w połowie płyty, kiedy to Gaba – zresztą tylko na moment – sięgnie po ojczysty język. Wcześniej rozmach aranżacji, jakość produkcji i zgrabne kompozycje każą celować gdzieś na zachód od Odry, z racji używanego języka najpewniej w okolice Greenwich.

Brzmi więc światowo. Ale co? Nie bez powodu zwlekam z etykietkami, bo Kucz i Kulka – znów zgodnie z zagraniczną modą – przebierają do woli w formach, stylistykach i historycznych nawiązaniach. Jeśli piosenki, to rozbite jazzującym wtrętem, wodewilową aluzją bądź filmowym interludium. Jeśli eksperyment, to wymagający raczej uważnego wsłuchania się niż ściszania głośników w obawie o sen sąsiada. A gdy już wyjdzie im przebój – jak fenomenalnie chwytliwy singiel „Got a Song” – nawet wtedy niczym lunatycy unoszą się wysoko ponad kontekst miejsca i czasu oraz wszelką logikę.

„Przekrój” 42/2009

 

Fine.




Dodaj komentarz