Warp (kolekcja wiosna 2010)

Autechre – Oversteps (Warp)

Tom Jenkinson, czyli Squarepusher, w styczniu świętował swoje trzydzieste piąte urodziny, Aphexowi w przyszłym roku stuknie czterdziestka, a Rob Brown i Sean Booth obracają razem pokrętłami już prawie ćwierć wieku. Święta trójca wytwórni Warp niezauważenie staje się starszyzną stajni i całego gatunku.

Co godne uznania, wszyscy oni dobrowolnie wycofują się z elektronicznego wyścigu zbrojeń. Squarepusher wykonał dwa skoki w bok: w kolorowy beat-pop i w manualne akrobacje, które wyczynia na swojej sześciostrunowej basówce, a w tym żaden młodzik nie stanowi dla niego konkurencji (jako że mało który kiedykolwiek trzymał w rękach żywy instrument). Aphex Twin pasjami niszczy to, co przez długie lata misternie konstruował – destrukcja i dekonstrukcja.

Co najbardziej uparci w tym towarzystwie Brown i Booth  sygnalizowali postrzępionym „Quaristice”, to na „Oversteps” rozwijają w wielowymiarową ambientową retrospekcję. Wracając – zależnie od perspektywy słuchacza – do początków Ae albo korzeni elektroniki w ogóle. Za mało efektowną powierzchownością ich jubileuszowa dziesiąta płyta kryje głębszy zamysł brzmieniowy i rytmiczny, niż to się zrazu wydaje. Rzadko jednak owocuje to takimi znakomitościami jak „Ilanders”, a niektóre dłużyzny byłyby niegodne nawet naśladowców naśladowców Autechre.

Od połowy lat 90. czekałem na powrót do „Amberu”. Teraz wiem, że muzycy nie powinni spełniać marzeń fanów.

(Machina, marzec 2010)

Flying Lotus – Cosmogramma (Warp)

„Jest to po prostu dwadzieścia wierszy, jeden zwykły, jeden pompatyczny, jeden urokliwy, jeden nudny, jeden wzruszający, jeden nabożny, jeden dziecinny, jeden bardzo niedobry, jeden byczy, jeden zakłopotany, jeden niedozwolony, jeden niepojęty, jeden odrażający, jeden czarujący, jeden stateczny, jeden wielki, jeden solidny, jeden bezwartościowy, jeden biedny, jeden niewypowiedziany i jeden, którego nie może być, bo jest tylko dwadzieścia osobnych wierszy… Jedno zaś jest pewne: poeta, który je ułożył, nadal płacze, schylony nad książką; słońce świeci nad nim; a mój śmiech to wiatr, który gwałtownie i zimno czochra mu włosy”.

Robert Walser, O pewnym poecie (przeł. Małgorzata Łukasiewicz)

A co do okładki…

Gonjasufi – A Sufi & A Killer (Warp)

Kapitalna produkcja (pierwsze przesłuchanie), rasowe brzmienie (drugie przesłuchanie), jeno muzyka nieco szablonowa (kolejne).

Pełny rysopis pióra Jarka w nowym „Przekroju” i u Bartka.

Fine.




5 komentarzy

  1. pagaj pisze:

    Ech, pewnie nie wiesz jak bardzo drażniące jest dla ludzi którzy nie ściągają leaków, ani nie mają dostępu do promówek, takie pisanie o płytach jeszcze nie wydanych („Cosmogramma”). Dzisiaj to samo zrobił Reynolds na swoim blogu o nowej płycie Actress, na którą czekam niecierpliwie.
    Nienawidzę Was ;)

  2. Mariusz Herma pisze:

    Ale próbki 'Splazsh’ już są
    http://www.honestjons.com/shop.php?pid=36068
    Tylko mi nie marudź, że krótkie, bo to dobre dziesięć minut muzyki

  3. pagaj pisze:

    Marudzę: a idź pan z tymi dziesięcioma minutami ;)

  4. Pablo Renato pisze:

    Mam zagwostkę: perkusyjny sampel z „Arkestry” brzmi dla mnie jak styl Gene’a Krupy (bass drum, melodyjny stly gry, efektowne pauzy), ale tytuł sugeruje, że to z Suna Ra.

    Ktoś coś wie?

  5. Postuluję post-krytykę « Brzydkie Słowo Na F pisze:

    […] mamy krzyżówkową reckę Interpolu na Coldaim, moją własną, złożoną z linków, poetycką Flying Lotusa Hermy, czy epistolarna White Lies […]

Dodaj komentarz