Co z tą muzyką

Zbyt wiele nagrywa się dziś ot tak, bez pomysłu, bez powodu, „bo się da” – od kwietnia chodziła za mną potrzeba rozwinięcia tego wątku. Właśnie przestała, bo Pitchforkowy Mark Richardson niejako na marginesie swojego felietonu umieścił te pięć zgrabnych zdań:

What is scarce now in music is new ideas; not technique, not style, not sounds, but ideas. I don’t think there are fewer new ideas out there than there used to be, but the new ideas are easily drowned out by everything else.

Recycling and recombining and recreating are all getting easier, because the tools for doing these things are getting better. So there’s a glut. We haven’t figured out a shortcut to new ideas yet.

Fine.




3 komentarze

  1. iammacio pisze:

    z całym szacunkiem – lektura tej odsłony RF jeszcze przede mną – ale dokładnie takie wnioski formułował nasz Maciek Cieślak w zeszłorocznym (?) wywiadzie z Markiem Fallem (na onecie). tyle że w kontekście gitarowej muzyki – poszukiwanie brzmienia kiedy nie ma sie pomyslow na muzyke przeciwstawione genialnemu prymitywizmowi The Stooges.

  2. Mariusz Herma pisze:

    Z całym szacunkiem dla Maćka Cieślaka, ta myśl towarzyszy ludzkości prawdopodobnie od pierwszego chorału. Richardson po prostu świetnie to ujął, szczególnie w kontekście laptopowego studio. Gitary trzeba się jeszcze jakoś nauczyć, a przynajmniej kupić – razem z paroma efektami i piecykiem. A potem zebrać zespół. Do założenia projektu wystarczą trzy wyszukiwania w Google. I do woli można uprawiać te wszystkie rzeczy z „re-” na początku.

  3. iammacio pisze:

    ogarnałem czytadło. tesknota za ficzycznym nosnikiem jest mi wciaz obca, acz kolo pisze z sensem (jak zawsze) i ciepłą, choć poniekąd starczą zadumą (ten motyw zespołu o ktorym kilka osób słyszało – każdy ma takie historie; a i to poczucie ekskluzywności – bardziej odpowiada mi końcowa nuta pesymistyczna „ile tego jeszcze nie zdigitalizowana?” niż zachwyt typu ja mam wy nie)

Dodaj komentarz