Keith Jarret – Rio

Keith Jarrett „Rio” (ECM)

 

Słodki, radosny, ciepły Keith Jarrett wraca do życia i słonecznej Brazylii

W poprzednim odcinku po 30 latach małżeństwa Keitha Jarretta rzuciła żona. W akcie zemsty pianista rozważał rozstanie z muzyką – po 40 latach w związku – a cały dramat dokumentował zalany łzami trzypłytowy album „Testament”. Jego tytuł proroczym się nie okazał, bo oto po dwóch latach ukazuje się słoneczne „Rio”. Jarret wraca do radości z grania, a także do Brazylii, której nie odwiedzał przez całe dwie dekady.

Słodki, radosny, ciepły, energetyczny – tak zarejestrowany w kwietniu koncert wspomina sam winowajca. Piętnaście krótkich (5-7 minut), w pełni improwizowanych utworów zahacza o jazz, swing, blues, klasykę, pozór popu i latino. Durową muzykę dopełniają dzikie owacje brazylijskiej publiczności – jakże miła odmiana po entuzjazmie w wydaniu europejskim. W efekcie „Rio” wypada uznać za najbardziej optymistyczny rozdział w solowym dorobku Jarretta. Skąd to wszystko? Proste: podobno inspiruje go już nowa muza.

„Machina”

.

Fine.




Dodaj komentarz