Dola krytyka

Przed stu laty:

„Wieczór ten okazał się dla mnie bardzo ważny, ponieważ odtąd miałem krytyków i „znawców” po swojej stronie. Jednakże pewien młody człowiek, który pracował dla jakiegoś mało znaczącego tygodnika, opublikował zjadliwy atak, oskarżający organizatorów o wyznaczenie bezczelnie wygórowanych cen za słuchanie pozbawionego talentu pianisty, który ośmielił się grać po boskim Paderewskim. Nikt nie zwrócił większej uwagi na ten głupi wyskok z wyjątkiem moich drogich hiszpańskich towarzyszy z Teatro Lara, którzy wpadli we wściekłość i poprzysięgli, że zabiją biednego faceta.

Na następnym koncercie młody krytyk uznał swój błąd. Podczas przerwy przyszedł do mojej garderoby i uśmiechając się szeroko, krzyknął od drzwi: Hoy si! (Dzisiaj, tak!) – na co trzech czy czterech osiłków z zespołu Lara spuściło mu lanie z przysłowiową hiszpańską gwałtownością, po czym wrzuciło go do rynsztoka, krzycząc: Hoy si dla ciebie, łajdaku! – pośród wielu innych obelg nie nadających się do druku”.

*

„Nazajutrz poranna prasa pisała o mnie entuzjastycznie z wyjątkiem jednego odstępcy. Młody człowiek znalazł w mej grze to i owo do skrytykowania, w swej wiedzy o utworach wykazując – jak wielu innych – znajomość dobrych niemieckich leksykonów muzycznych. Juan Avila [menedżer] dopadł go i albo przyłożył mu pistolet do czoła, albo wypił z nim kilka szklanek wina, albo zrobił coś jeszcze innego – w każdym razie udało mu się zmienić go w mego najgorętszego zwolennika”.

(Artur Rubinstein, Moje długie życie)

.

Fine.




6 komentarzy

  1. Piotr Szymaniak pisze:

    Moja ulubiona książka. Czytałem wszystkie tomy z zapartym tchem.

  2. Mariusz Herma pisze:

    Ano to dzięki Twojej rekomendacji (trochę mi zajęło). Współczynnik „nie do wiary” to jakieś 2 razy na rozdział.

  3. j słodkowski pisze:

    ja jako częsty i piszący bywalec w filharmonii im. rubinsteina oraz jego postsąsiad niemal przez ulicę często przypominam sobie fragment, w którym mowa o tym, że po grze zawieźli go do redakcji i sam musiał podyktować recenzję z własnego koncertu. bodaj w paryżu się to działo. wspaniałe perpetuum mobile.

  4. Mariusz Herma pisze:

    Dzisiaj trafiłem na fragment, w którym pewien szacowny amerykański krytyk powojenny występ Rubinsteina w Carnegie Hall skwitował przedrukiem (własnej) relacji z nowojorskiego debiutu pianisty w 1906 roku. Wesołe czasy.

  5. Piotr Szymaniak pisze:

    Chętnie przeczytałbym oryginał, bo fragmenty o ZSRR i PRL wydają się być ocenzurowane… Z tego co pamiętam, to było tam sporo trzykropków.

    Ogólnie strasznie ciekawe, długie życie i niewyobrażalna pamięć jeśli rzeczywiście całość podyktował mając 80 czy 90 lat. Całość składa się na niezwykłą kronikę XX wieku.

    Super się to czyta teraz, gdy można od razu odtworzyć na yt utwór, lub muzyków z którymi grał, konkurował-czytanie w 3D :)

  6. Mariusz Herma pisze:

    Na razie sprawdzałem tylko kolejne jego damy :-)

Dodaj komentarz