Litanie samplera

Talk Talk - The Colour of Bees

Pszczoły obsrały dziś pół domu. Od jednej oberwało mi się w bosą stopę, inna nie chciała odwalić się od modemu mimo grzmocenia playem online w barierkę balkonu. Zamiast przepowiadanych plus sześciu zrobiło się bowiem plus szesnaście – gdy jeszcze w weekend giąłem deskę na stoku – a to dla wszelkich lotnych oznacza jednoznaczny przykaz odlotu. Czy też bardziej profesjonalnie: oblotu. Rozprostowujemy skrzydła, opróżniamy zbiorniki, matka czerwi, córki wynoszą trupy tych, co nie przezimowali. Natura rozpoczyna swój wielki recycling. Przynajmniej przez jeden dzień – wiosna.

Zaledwie osiem przypadków poddawania recyclingowi dorobku Talk Talk wyszczególnia wyspecjalizowany serwis WhoSampled. Wykaz pomija to i owo, począwszy od niemieckiego wesołego hardkoru z połowy lat 90. aż po przyjemny letni hip-hop z początku tejże dekady. Ale nawet wypełniwszy luki, dosłowne cytowanie tworów hollistycznych okaże się relatywnie rzadkie. Przynajmniej jak na tę skalę komercyjnego sukcesu, ten stopnień krytycznego szacunku i ten rozmach wpływania na pokolenia.

W naszych rejonach blogosfery najlepiej kojarzy się zapewne „Rabbit In Your Headlights” z jedynej świetnej płyty Unkle. Galopującą w tle perkusję zapożyczono z „New Grass”, przedostatniego utworu na ostatnim albumie Talk Talk. Zapożyczono, dodajmy, zgoła niepotrzebnie. Piosenka obyłaby się bez tego przeszczepu, a wręcz zabrzmiałaby lepiej z własnoręcznie zmontowanym bitem. Zatem ewidentny ukłon. Czyj ukłon? Wypada obstawić Thoma Yorke’a. Obsługuje tutaj głównie mikrofon, ale grzebał również w kompozycyjnych bebechach.

Makabryczny klip towarzyszący „Rabbit In Your Headlights” podbił swego czasu zestawienie 100 teledysków wszech czasów redakcji świętej pamięci Stylus Magazine. Teledysk ten przypomniał mi z kolei o ekranizacji „Living in Another World”. Hollis wyglądem i zachowaniem antycypuje w niej wprost Thoma Yorke’a. Wielu sugerowało już, że Talk Talk powinni zażądać od Radiohead prawnego uznania ojcostwa. Tyle że muzycznego. Ile emocjonalnej huśtawce Hollisa oraz przykrym perypetiom rynkowym całego zespołu zawdzięczają odpowiednio publiczna kreacja lidera Radiohead oraz ambiwalentne strategie fonograficzne grupy?

Hołdowania Hollisowi Yorke’owi oczywiście nie udowodnię. Zresztą, może to jednak DJ Shadow, skoro w samobójczym ekonomicznie – i dlatego obecnym tylko w dziennikarskiej i japońskiej wersji „Psyence Fiction” – litanii samplera cytuje również „The Rainbow”? Najbezpieczniej postawić na jeszcze inne wyjaśnienie kredytowania się u Hollisa: po prostu było blisko. Mark osobiście pojawia się bowiem w piosence „Chaos”, sąsiadującej z „Rabbit” na macierzystym longplayu. Gra na fortepianie. Choć to za wiele powiedziane, bo po swojemu nieprawdopodobnie skąpi nut. Poniekąd znów mogłoby go nie być, ale zawsze miło wpisać sobie w personel: Mark Hollis – piano.

A może znów chodziło o coś innego. Chociażby o podparcie czynem słów, które piosenkę tę otwierają:

With the influence of powerful forces behind the scene
You can bring order out of the chaos that we see

Życzę słonecznej wiosny.

*

W poprzednich, jak te lata lecą, odcinkach:

• 2012: 5 kwietnia
• 2011: Uderz w Hollisa, odezwie się Sylvian
• 2010: O zbytku dwóch nut
• 2009: Zagadka filmowa wciąż nierozwiązana

.

Fine.




9 komentarzy

  1. fripper pisze:

    Już się bałem, że w tym roku nie będzie wpisu o Talk Talk. Aura na zewnątrz niezbyt pasuje, więc myślałem, że ewentualnie opóźnisz wpis do nadejścia odpowiednich kolorów na zewnątrz. Sentyment mam, bo (chyba już od tym pisałem) dzięki Talk Talk trafiłem parę lat temu na tego bloga. Ja jeszcze czekam ze słuchaniem CoS. Kalendarz nie ma takiego znaczenia, pogoda ważniejsza.
    Powinieneś coroczny cykl talk talkowy wrzucić do szufladek jako osobną pozycję. W narzędziach za to powinieneś (mimo wszystko) wrzucić także solówki. Wiem, że to żart miał być, ale w sumie dyskusja się pod spodem wywiązała całkiem na serio.
    PS. Skończyłem niedawno Rossa. Niezwykle ciekawe, miejscami kontrowersyjne i na końcu się trochę rozłazi, ale BARDZO się cieszę, że przeczytałem. Miłej wiosny!

  2. Mariusz Herma pisze:

    Pogodzie wczoraj nie można było nic zarzucić – czyste niebo i pod 30 stopni w słońcu. Dzisiaj trochę co innego…

    Solówki dopisane. A gdybyś miał ochotę na więcej Rossa, to służę nowszą o parę lat „Listen to This”, z tekstami o Radiohead, Dylanie i Bjork.

  3. fripper pisze:

    No właśnie: „plus szesnaście” – gdzie Ty wczoraj trafiłeś na taką pogodę????

    „Listen to This” – bardzo chętnie:)

  4. Mariusz Herma pisze:

    W Pieninach!

  5. fripper pisze:

    A! czyli niby niedaleko mojego miasta. To jakiegoś farta miałeś niesamowitego. Niby niedaleko, ale u nas nawet chyba plus sześć nie było. Szkoda, że nie jestem w stanie rozwiązać zagadki filmowej. Nie masz jeszcze jakiś wskazówek? Język, kraj itp?

  6. Mariusz Herma pisze:

    US/UK, lata (naturalnie) 80-90, ale nawet nie pamięta, czy film, czy serial. Istnieje 1% szansy, że mi się przyśniło :-)

  7. Kamil pisze:

    Ross w „Listen to this” zawarł teksty o Radiohead i Bjork z okresu Kid A i Vespertine (albo Medulla, już sam nie pamiętam dokładnie) czy są to jakieś nowsze rzeczy? BTW, miałeś mi swego czasu Dylana przesłać w wolnej chwili, ale chyba zapomniałeś :)

  8. Mariusz Herma pisze:

    To są okazjonalne teksty z New Yorkera, więc tak – konkretnie o tamtych momentach. O Twoim Dylanie przypomniałem sobie sam wcześniejszym komentarzem, nadrobię!

Dodaj komentarz