Brazylia

Passo Torto – Passo ElétricoPasso Torto – Passo Elétrico (YB Music)

Ocena 4/6

Niebywałe wyczucie czasu. Za moment na ulice São Paulo wyjdzie pierwsza garstka niezadowolonych. Niby z podwyżek biletów, w praktyce z cięć wydatków wszędzie poza stadionami. Garstka ta zainspiruje setki tysięcy rodaków z innych regionów Brazylii. W ślad za nimi podążą armatki wodne i polecą pociski z gazem, prowokując niezbyt korzystne skojarzenia z Turcją.

Dosłownie kilka dni przed skrzesaniem owej pierwotnej iskry w tym samym São Paulo ukazuje się album, na którym krytykuje się niezrównoważony brazylijski boom gospodarczy – ostatnio zresztą w odwrocie – oraz jego wpływ na życie lokalnych społeczności. W tym szczególnie tej z najbliższego sercu muzyków São Paulo. Najbardziej zadumany utwór na płycie nosi tytuł „A Cidade Cai” – „Miasto upada”.

*

Jako fundament kwartetu Passo Torto oraz tria Metá Metá gitarzysta Kiko Dinucci gościł w moich podsumowaniach roku trzykrotnie w ciągu zaledwie dwóch ostatnich lat. I najpewniej powtórzy ten wyczyn w roku bieżącym, bo mało kto śpiewa i gra dziś tak do rzeczy. W gąszczu zwięzłych piosenek, z których tylko jedna ma odwagę przekroczyć granicę czterech minut, skondensowane melodie wręcz na siebie zachodzą. Mimo tego zespół co krok manifestuje poczucie swobody w tej ograniczonej również brzmieniowo i stylistycznie materii – bo aranżację jak przedtem ograniczono do głosu oraz gitar – premierowo elektrycznej i po staremu akustycznej, basowej i cavaquinho.

Skąd ta swoboda? Ano pod nieobecność perkusisty Passo Torto czynią rytm parametrem równie zmiennym, co nuty i akordy. A paletę ograniczonego instrumentarium urozmaicają dokazując pedałami, do którego to procederu odnosi się tytułowe „elétrico” (raczej niż do samego faktu podpięcia przystawek do pudeł rezonansowych). Cudownie wyśmiewają przy tym odruchy ucha przyzwyczajone do przewidywania zachodniej prostolinijności. Czyli przyjemne z pożytecznym. A do tego za darmo.

*

Apanhador Só – Antes que Tu Conte OutraApanhador Só – Antes que Tu Conte Outra (s/r)

 

Brazylijczycy należą jednak do słońca. I futbolu. Thom Yorke nigdy by sobie nie pozwolił na wesołe chóralne stadionowe przyśpiewki czy inne niepoważne zagrania (0:37), ani na tak bezpretensjonalnie wdzięczną okładkę. O Yorke’u wspomnieć trzeba, bo w skali makro właśnie drogą Radiohead wydaje się podążać kwartet prowadzony przez niejakiego Alexandra Kumpinskiego.

O ile bowiem debiut chwalono za prostotę, o tyle druga płyta śmiało odbija ku eksperymentom przy jednoczesnym podkręceniu gitarowego żywiołu. Nie mam pojęcia, na ile zespół ucieszy się z miana latynoskiego Radiohead, lecz sam się na nie skazał. Czym? Tym samym, czym cieszy: wielowątkowością i różnorodnością. Zestawianiem rzężeń à la „The Bends” z klasyką MPB (1, 2), ponurych melodeklamacji z dosadną psychodelią (3, 4), dwuminutowego akustycznego strzału wycelowanego w trójkopodobne radia z radosnie połamanym indie-folk-rockiem (5, 6). I tak to się toczy. Rozkoszne marnotrawienie pomysłów, które tak jak bezczelnie okcomputerowy aranż utworu „Rota” panowie uznają za patent jednorazowego użytku i zaraz po zaaplikowaniu rozglądają się dalej.

Dobrze o Radiohead świadczy, że ich klasyczne płyty wciąż potrafią inspirować pokolenia wschodzące i to na dalekim zachodzie. Ale chyba jeszcze większe uznanie należy się tym, którzy po kilkunastu latach wciąż potrafią z owych klasyków wycisnąć coś niestęchłego. Apanhador Só wyciągnęli wprawdzie niepełną godzinę lekcyjną, gęstą jednak od pomysłów tak w zamyśle, jak w ich realizacji. W tym również w skorzystaniu z crowdfundingowego altruizmu. Którym inspirowani wystawili całe „Antes que Tu Conte Outra” do ściągnięcia.

*

Dorgas - DorgasDorgas – Dorgas (Vice)

Ocena 4/6

 

Tłumaczę sobie brak porównywalnego zachwytu w dwójnasób. Pierwszym winowajcą jest jakość singla „Hortência”. Nie dorasta do niego żaden z pozostałych dziewięciu kawałków longplaya wyczekiwanego – jak się okazuje – po obu stronach Atlantyku. A ambicję taką wykazują może trzy. (Na lidera pościgu wytypowałbym „Bósforo”). Wysiłki nielicznych śmiałków niweczy zaś nonszalancja, z jaką Dorgas tolerują dłużyzny z anty-kulminacją w trwającym 7,5 minuty „Campus Elysium”. Może gdyby trafili do Kompaktu jakieś półtorej dekady temu?

Druga rzecz tyczy się gustów i zasługiwałaby na porządną analizę, która wykazałaby obiektywne pokrewieństwo młodzieńców z Rio z pewnym charakterystycznym nurtem polskiej muzyki rozpiętym pomiędzy Papa Dance a Afro Kolektywem z jedną trzecią polskiego indie-rocka i -popu gdzieś pośrodku. Chodzi o melodykę i harmonię w pierwszej kolejności. Ale również zwyczaj budowania aranżów z pozornie obojętnych na siebie nawzajem, luźno powiązanych instrumentów, pojedynczych brzdąknięć gitary, meandrującego samowolnie basu, muśnięć nieobecnych (myślami) klawiszy oraz atmosferę niedopowiedzenia i niedookreślenia podpieraną akordami nonowymi czy septymowymi.

W swoim całokształcie pozwala to na takie beztroskie akrobacje, jak ta z drugiej minuty utworu „Faisão Dourado (Tendência e Cor)”:

[audio:https://www.ziemianiczyja.pl/wp-content/uploads/2013/06/Dorgas.mp3]

Fragment ten idealnie wpisuje mi się, albo wręcz definiuje wyimaginowany, stereotypowo uśredniony gust bynajmniej nie tylko członków redakcji Screenagers, ale całych połaci polskiej publiczności, która w długich dziejach rodzimego muzykowania najwyżej ceni sobie lata 80. Dla mnie to forma neutralna – i oto wyjaśnienie drugie – i stosunek do niej zależy od klasy wypełnienia, z którą jako się rzekło różnie tutaj bywa. Ale to raczej oczywiste u debiutantów. Których z rozkoszą zobaczyłbym na Off Festivalu u boku Mitchów, TCIOF, Afro i Sorji Morji, by sprawdzić powyższe trajektorie. A na razie warto posłuchać płyty – do pobrania naturalnie za darmo.

*

Wado - Vazio TropicalWado – Vazio Tropical (Oi Música)

Ocena-3-6

 

Napędzana smyraniem werbla i dźwiękami tuby bądź innego helikonu miniaturka „Quarto Sem Porta” to mój oficjalny hymn jutrzejszego rozpoczęcia lata. Postanowiłem to jeszcze przed tym, jak pod koniec wynurzył się z tej samby dziewczęcy śmiech. Zakończenie wakacji będzie można opłakać z kolei przy prześlicznym w swej prostocie „Cidade Grande”. Wysłany witać słuchacza zdaje się zapowiadać klasyk jakiegoś patriarchy brazylijskiej frakcji akustycznej.

Dalej powtarza się jednak casus Dorgas. Czyli następuje seria delikatnych rozczarowań, które przez melodyczne i wykonawcze naiwności zahaczają miejscami także o lekkie zażenowanie. Do dwóch podlinkowanych wyżej wyjątków dopisałbym jeszcze trzecie znalezisko i nie byłby to wcale kawałek z Macelo Camelo, który odwiedził mnie w podsumowaniu 2011, ale ewoluujące z folku w rocka „Zelo” z gościnnym udziałem Cícero. Pomimo młodego wieku zachwyca już rozkosznym matem głosu z tendencjami ku starczej chrypce. To wszystko daje razem tylko osiem minut świetnej muzyki. Choć gdy uwzględnić długość całej płyty – 28 minut – to może i aż?

.

Fine.




10 komentarzy

  1. Kamil pisze:

    Apanhador Só – na pewno posłucham.

    W przypadku Dorgas, to rzecz faktycznie przyjemna, ale też nie idzie mi do końca po drodze. Nie wiem po co Screenagers poszło w ten nadmuchany hajp, bo i tak nie uczyni ich to zbytnio relewantnym. Zresztą to samo zaraz zrobili na Porcysie, podobnie w sumie pudłując. Dziś każdy sobie sam szuka odpowiedniej muzyki, więc ich próbę uznaję za zbędną, nawet jeśli przeprowadzoną w dobrej wierze. Błędem jest podejście tak ostentacyjne i agresywne. Jeżeli recenzja się narzuca czytelnikowi, to już mi się czerwona lampa zapala, bo wiem, że przez wyolbrzymienie jakości danej pozycji sam będę miał wysokie wymagania. A w praktyce się okaże, że być może autorowi recki to faktycznie odpowiada, ale mnie na pewno nie. I nie zadziała tu nawet czar czegoś niszowego, nieznanego, nieodkrytego. Oczywiście są wyjątki, ale rzadkie. Jak ktoś ma rozwinięty gust muzyczny to wie gdzie szukać.

  2. Mariusz Herma pisze:

    To dosyć powszechna pokusa, by własne wynalazki przehajpowywać – tym większa, im bardziej owe wynalazki egzotyczne. „Odkrycie” czegoś przed resztą (lokalnego) świata zdarza się na tyle rzadko, że radość zwyczajnie rozpiera. Coś o tym wiem :-)

    Z drugiej strony często trzeba walnąć taką dziewiątkę, żeby ludzie w ogóle zwrócili uwagę na coś nie krążącego jeszcze w okołomuzycznym obiegu. I stąd też biorą się polskie flagi na RYM. Zaglądam zresztą od czasu do czasu na profil Dorgas, żeby sprawdzić, czy i tam już się pojawiła.

  3. Kamil pisze:

    „Z drugiej strony często trzeba walnąć taką dziewiątkę, żeby ludzie w ogóle zwrócili uwagę na coś nie krążącego jeszcze w okołomuzycznym obiegu” – tutaj masz absolutną rację. Wystarczy rzadką notę dać albumowi, a popyt znacznie rośnie.

    Z innej beczki – słuchałeś Thundercata i Fuck Buttons już?

  4. Mariusz Herma pisze:

    Thundercata wielokrotnie. Gdyby cała płyta trzymała poziom dwóch pierwszych kawałków, mielibyśmy hit. Ale i tak fajnie.

  5. Kamil pisze:

    Prawda, ale i tak jest mocne 5/6 u mnie. Podoba mi się, że dużo kombinuje, tworzy jakiś vibe, ale nie odlatuje w rejony zacnej, ale gorszej jedynki, bo ciągle gdzieś pałęta się koło czystego piosenkarstwa. Na trzeciej płycie może już pójdzie całkiem na całość. A czy Mariusz Herma ma na razie jakiegoś faworyta na płytę roku? Bo ja ogólnie jestem tym rokiem rozczarowany. W tamtym to się niemal cuda na kiju działy, ale teraz taki letdown jakiś. Jak chyba nigdy mamy do czynienia z przehajpem.

  6. Mariusz Herma pisze:

    Spróbuję wrzucić niedługo „Najlepsze z 2013”, będzie akurat na półmetek. Generalnie – słyszałem zaskakujące mnóstwo dobrych rzeczy, ale faktycznie niewiele świetnych od początku do końca. Trochę nam ten rok zdominowały na razie powroty gigantów i może przegapiliśmy ciekawsze rzeczy.

  7. Kamil pisze:

    Mam nadzieję, że faktycznie coś przegapiliśmy, bo nie wygląda to jakoś szczególnie pozytywnie. Ja też sporo dobrych rzeczy słyszałem, ale czasem czuje, że to jest jednak trochę naciągane z mojej strony. Zobaczymy co dalej. D’Angelo przychodź!

  8. Mariusz Herma pisze:

    Co tam D’Angelo

  9. ArtS. pisze:

    I już jej się dostało:

    'Miley Cyrus released the music video to her new single, “We Can’t Stop”, on June 19th, and broke the record for most views in the first 24 hours (10.7 million, beating Justin Bieber’s 10.6 million). But along with the excitement also came a lot of backlash. Many writers noted the video’s appropriation of hip-hop culture and its use of black people as “accessories”. These complaints were reinforced by the producer of the track stating that Miley wanted to do a song that “feels black”.’

  10. […] Dorgas mają wygraną w podsumowaniu płytowym Screenagers niemal w kieszeni. Jakkolwiek sam mam innych albumowych faworytów z tych okolic geograficznych – notabene zgodnych z głosem tubylców […]

Dodaj komentarz