Weź to wyłącz

„Kiedy w 1997 r. zaczynałam opowiadać o permanentnym rozproszeniu, ludzie reagowali entuzjastycznie. Jestem online przez 24 godziny na dobę, przez siedem dni w tygodniu. Nic mnie nie ominie! – słyszałam. – Praca jest zawsze przy mnie, a dzieci wszędzie mogą mnie osiągnąć. Na oku mam wszelkie nadarzające się okazje i w dowolnej chwili mogę z każdej skorzystać…

Pod koniec XX w. rzeczywiście wydawało się to fantastycznym wynalazkiem. Kiedy starałam się przekonywać, że ten nieustanny dialog z rzeczywistością wirtualną prędzej czy później nas wykończy, dla moich rozmówców było to niewyobrażalne. Niby dlaczego tak atrakcyjnym stylem życia mielibyśmy się zmęczyć?

A w roku 2013? Większość osób przyznaje, że wolałyby jednak nie być całodobowo ­online. To fajnie, że dzięki nowoczesnym technologiom możemy łatwo i szybko połączyć się z siecią. Ale jeszcze fajniej, gdy możemy się od niej odłączyć, jeśli poczujemy taką potrzebę. Z roku na rok coraz częściej słyszę pytanie o negatywne konsekwencje trwania w permanentnym rozproszeniu”.

Rozmawiałem z Lindą Stone, która już kilkanaście lat temu ukuła termin continuous partial attention, o mnie i o tobie. Jeśli po kliknięciu ukaże się tylko fragment artykułu, tradycyjnie wciskamy F5.

.

Fine.




Dodaj komentarz