Szpecąc miejsca pracy (Kiosk 4/2013)

NBA v Hip-Hop

W poświęconym warszawskiej alternatywie artykule MTVIggy słowo komunizm występuje tylko dwa razy – a nazizm ani razu – za to pada mnóstwo nazw klubów znanych i lubianych klubów. Wspomina się również o Lado ABC, Enchanted Hunters czy très.b („PJ Harvey ze szczyptą Sonic Youth”), a stołeczne gwiazdy wypowiadają się w zdecydowanie bardziej optymistycznym tonie niż offfestiwalowi rozmówcy Pitchforka. „Trudno pokochać to miasto, ale jest naprawdę magiczne i piękne” – obiecuje Brodka.

Po raz kolejny okazuje się, że matką wynalazków potrzeba. Gdy laryngolodzy zaczęli ostrzegać przed falą głuchych emerytów, którzy za młodu nadużywali odtwarzaczy mp3 i występów My Bloody Valentine, naukowcy dokonali niemożliwego i nieodwracalne szkody słuchu zdołali odwrócić, na razie u myszy. Inni wykazali, że osoby uprawiające muzykę lepiej radzą sobie z przetwarzaniem informacji i nie dają wybić z rytmu życiowymi potknięciami. Sama kreatywność kompozytorska osiąga jednak szczyty dopiero wówczas, gdy instrument się odłoży i na przykład pospaceruje.

Japońscy badacze przekonują tymczasem, że muzyka smutna niekoniecznie smuci, a wesoła cieszy. Dowiedziono również nostalgii dzieci za przebojami rodziców, a po festiwalowym sezonie nie powinny dziwić doniesienia, że ludzkość wymyśliła muzykę, aby utrzymać się razem, Michael Janisch postanowił zbadać, czy jego ulubiony gatunek nadaje się dla dzieci i całe szczęście, że uprawia jazz, bo według najnowszych szacunków co czwarty przebój popowy promuje alkohol.

Skuteczność koszykarską kilkunastu gwiazd NBA dzięki interaktywnej infografice można sobie porównać z popularnością tychże graczy w hip-hopie. Rapgenius wyszukał szczególnie udane poetyckie aluzje rapowe, serwis Pigeon & Planes prześledził historię smutnego rapu, a Buzzfeed sporządził listę tych, do których zdążył się już porównać Jay Z. The Atlantic podejrzewa, że do schyłku hip-hopu politycznego przyczynił się szlaban na sample. Bodaj najgłośniejszym wersetom rapowym ostatnich lat, czyli featuringowi Kendricka Lamara w utworze „Control” jakiegoś innego rapera, NPR poświęcił jeden ze swoich najlepszych artykułów.

Cały pakiet tekstów o obliczach popularności w erze sieciowej przygotował New York Times, a o przyczynach upadku przemysłu fonograficznego załoga Explainer Music. Pitchfork przeleciał nad świętującą ćwierćwiecze alternatywną listą Billboardu, marketingowców przepytano o niegasnący fenomen indie w reklamie, Bartek Chaciński przyjrzał się biletom dla VIP-ów, a włodarze wytwórni Beggars, Warp, Planet Mu oraz Tresor opowiedzieli o tym, jak w trudnych cyfrowych czasach dobić do dwustu płyt. BBC sprawdziło, jak dzieli się obecnie zyski z CD, a Kollekt.fm postanowił połączyć streamy z YouTube, Soundclouda czy Facebooka w jednym miejscu. Co zabiło przemysł muzyczny?

Dyskusję o finansowaniu muzyki w erze stremu pociągnęli dalej Dave Allen (Gang of Four), Jace Clayton (DJ/rupture) oraz Damon Krukowski (Galaxie 500). Impulsem dla nich była opowieść o tym, jak Wilco zaczęło zwalniać, by zacząć zarabiać. Gdy z okazji dnia kasety magnetofonowej Pitchfork opisywał dziewięciu wydawców taśm, Fact zestawił co ciekawsze winyle koncepcyjne. Guardian przyjrzał się fali nagości w teledyskach, a Gameological tyleż imponującej co krótkiej karierze gry Rock Band. Karierę własną naraziło Arcade Fire, gdy ich superkreatywna kampania promocyjna poczęła fanom szpecić miejsca pracy.

Świetny tekst o krytyce poezji i preferencjach estetycznych tężę krytykę uprawiających w większości punktów przyda się także każdemu, kto pisze o muzyce. Pozostając w temacie literatury, New York Times postanowił wytłumaczyć, dlaczego Bob Dylan nie zasłużył na Nobla, a David Bowie polecił swoich sto ulubionych książek. Na rynku księgarskim ukazała się podwójna biografia odwiecznych konkurentów Beatles vs. Stones, a Bob Stanley, autor wydanej właśnie „Yeah Yeah Yeah: The Story of Modern Pop”, wynotował trzy rzeczy, których dowiedział się przy pisaniu dzieła.

Historię muzyki elektronicznej w Berlinie Wschodnim opowiedzieli winowajcy. O MIDI sam wynalazca protokołu. O złych okładkach wypowiedział się grafik The Black Keys. O dobrych ambientach The Orb. Michał Wieczorek odświeżył muzyczne rewolucje czarnego kontynentu, a kompozytorka Annie Gosfield podważyła stereotyp, jakoby płeć piękna wśród partytur miała trudniej. Wśród laureatów tegorocznego MacArthur Genius Grant są pianiści Jeremy Denk (klasyczny) i Vijay Iyer (wiadomo), z oboma porozmawiał z tej okazji Buzzfeed. Według Kevina Shieldsa karierę britpopu nakręcał rządowy spisek.

Brazylijskie dzieci uczą się na tweetach Rihanny i Justina Biebera, jak nie pisać po angielsku. Pomimo wojny domowej w Syrii imprezują. Pomimo sukcesu szczerego Psy w K-popie ciągle kłamią, a w EDM-ie wciąż trudno znaleźć czarnych didżejów. Rok po swojej doniosłej analizie Adam Harper wrócił do tematu vaporwave. Polecam filmik o reżyserii dźwięku, a poza nim obejrzeć sobie można galerię basistów z psami zamiast instrumentów, porównanie fanów muzyki przed i po trzydziestce oraz mash-upy Fistaszków z The Smiths, które ledwo obroniły się przed stróżami praw autorskich. Słuchając przy tym bieżących zmian w Wikipedii i marząc o 50 miejscach, które każdy meloman powinien jakoby odwiedzić.

Calvin zaspał.

.

Fine.




7 komentarzy

  1. fripper pisze:

    A ten tekst o poezji i estetyce nie jest dostępny za darmo? Bo mi każą subskrybować.

  2. Łukasz pisze:

    Mariuszu, wiem że poruszasz czasem okołomuzyczne wątki związane czy to z biznesem czy socjologią w muzyce, zatem czy możesz polecić jakieś materiały, strony, linki, analizy poświęcone trollom patentowym na rynku fonograficznym? może sam coś na ten temat pisałeś? i ogólnie też materiały poświęcone patentom wlasności intelektualnej w dziedzinie muzyki (np zmiana w prawie z 2011r w kwestii wydłużenia trwania patentu z 50 do 70 lat).
    Byłbym bardzo wdzięczny za jakąkolwiek pomoc.

  3. Mariusz Herma pisze:

    O fonograficznych trollach patentowych chyba jeszcze nigdzie nie czytałem, na pewno trafiłby taki tekst do Kiosku. O trollowanie na jakim polu konkretnie chodzi?

    Dla odmiany sporo pisało się o wydłużeniu ochrony muzycznych praw autorskich i różnych sposobach na ich rozciąganie lub omijanie, o trwających już ponad wiek przepychankach i związanych z nimi absurdach. O hiphopowych pozwach z lat 90., które mocno przyhamowały rozwój samplingu, powstały już doktoraty.

    Możesz zacząć od przeszukania pod tym kątem witryn głównych anglosaskich gazet – site:nytimes.com, economist.com, theatlantic.com, guardian.co.uk itd. – a one pokierują Cię dalej śladem wypowiadających się ekspertów.

  4. Mat Migut pisze:

    I znowu cały tydzień poszedł się …

  5. Łukasz pisze:

    Dziękuję za pomoc, wszystko co napisaleś na pewno się przyda. Z tymi trollami coś mi się „pokićkało”, w muzyce są przecież prawa autorskie a nie patenty jako takie. W każdym razie chodziło mi o to, o czym napisałeś. Pozdrawiam.

  6. Mariusz Herma pisze:

    Przy czy można sobie wyobrazić manufakturę muzyczną, której jedynym celem byłoby blokowanie określonych zestawów melodyczno-harmonicznych w ewentualnych celach sądowych. Tyle że gdyby się to mogło opłacać, to byśmy już pewnie o takich trollach słyszeli. Poza tym do udowodnienia plagiatu nie wystarczy wykazać podobieństwa, ale też niecną intencję – patrz casus George’a Harrisona, którego ewidentną zżynkę usprawiedliwiono niesforną podświadomością.

Dodaj komentarz