Na północ od San Francisco Highway 1 nadbrzeżna autostrada Kalifornii wygląda jak dzieło sztuki. Ten krajobraz mógłby być dziełem kpiarza, artysty i demiurga w jednej osobie – człowieka, który uwielbia szerokie gesty i gwałtowne przemiany. Długie łąki kończą się klifami. Sekwoje górują nad wąskimi pasami plaż. Skalne wieże wyrastają z oceanu niczym duchy starych żaglowców. Zagubiona krowa siedzi sobie, patrząc w morze.
Boczne drogi odbijają w głąb górzystego lądu pod dziwnymi kątami, kusząc kierowcę, by podążał nimi aż do samego końca. Wyjątkowo urokliwy zjazd z Highway 1, Meyers Grade Road, znajduje się tuż za miasteczkiem Jenner – kąt nachylenia osiemnaście stopni. Podczas stromego podjazdu odczuwa się przyprawiające o zawrót głowy zaburzenia perspektywy. Pacyfik w lusterku wstecznym wznosi się jak niebieska góra ponad ukrytą doliną.
Nieopodal znajduje się Brushy Ridge, leśny dom kompozytora Johna Adamsa.
.
Chatki Adamsa nie byłem pewny, chociaż znalazłem kandydata pasującego do opisu rozwijanego dalej przez Alexa Rossa w książce „Reszta jest hałasem” (na stronach 545-546 polskiego wydania). Której drugie czytanie właśnie skończyłem i natychmiast naszła mnie ochota, by zabrać się za nią od nowa. Tym razem z ambitnym planem słuchania wszystkich utworów przywoływanych przez Rossa. Co niegdyś byłoby finansowo-logistycznym wyzwaniem na pół życia, a teraz kwestią kilku kliknięć. Podobnie jak weryfikowanie jego poetyckich opisów pozamuzycznych.
.