Awangardzista

Awangardzista

Najpiękniej brzmiały ołówki spadające na struny i amplifikowane pudło mocno już sfatygowanego instrumentu. Największe wrażenia węchowe wzbudziła pilarka w starciu z jego nóżką – leciały i iskry. Najzabawniejsza była wiolonczela w roli wiosła metalowego. Najbardziej absurdalne – łączenie tego wszystkiego z filmowo-muzakowymi arpeggiami.

Była też wiertarka (ale bez wiertła), temperówka (temperująca jeden z tuzinów porzuconych wcześniej ołówków), groch w pudle (lub coś podobnego), przepiękne solo smyczkowe na dużej pile (przeważnie w tonacji), bateria efektów bardziej gitarowych niż wiolonczelowych oraz zawias.

W najlepszy z możliwych sposobów Hiromichi Sakamoto zakończył też swój koncert w Teatrze Rozmaitości. Po wyjściu na bis zapodał trochę hałasu, potem liryki, wpuścił to w pętlę, wyjął obcążki i począł rozcinać główny kabel, dezintegrując loop aż do wyzerowania. Przynajmniej nikt się nie łudził, że zagra drugi bis.


Japan




Dodaj komentarz