Druga droga druku

Druga droga druku

Udane zbiórki na Kickstarterze przeprowadziło ostatnio kilkanaście (wannabe) pism literackich. Na przykład magazyn „Guernica” otrzymał prawie 17 tys. dolarów na to, by przenieść na papier „te same wartości dziennikarskie i literackie, które od dekady kultywuje w sieci”.

Podobne inicjatywy fotograficzne, muzyczne, modowe, sportowe – ciężko zliczyć. Nawet w Polsce powstało ostatnio muzyczne „M/I”, wróciły komputerowe „Secret Service” i analogowa „Magia i Miecz”. A to tylko crowdfunding. Pisma nowe lub na nowo zakładają pasjonaci (nasz „Noise”) i internauci (od „Pitchfork Review” po szereg serwisów technologicznych).

O powrocie papieru będzie się dyskutować w przyszły weekend na warszawskich targach Co Jest Grane. O czym nie wiedziałem, gdy starałem się przyczyny, odcienie i skalę zjawiska przybliżyć na łamach Polityki. (Tekst jest dostępny w całości, chyba że wykorzystaliście miesięczny limit darmówek).

A jeszcze trzy lata temu dyskutowaliśmy tutaj o upadku prasy muzycznej.

Fine.




14 komentarzy

  1. Marcel pisze:

    Ciekaw jestem, jak sobie poradzą niektóre tytuły poza finansowaniem społecznościowym, które zresztą też nie jest wyjściem idealnym, bo nakłada na wydawcę masę dodatkowych zobowiązań i zjada mnóstwo energii, która mogła by posłużyć chociażby do porządnej promocji tytułu (czego nieraz brakuje). Tak jest z choćby wspomnianym M/I, któremu kibicuje i gdzie znalazło się kilka naprawdę fantastycznych tekstów- w paru momentach to naprawdę dziennikarskie cudeńka, tematy potraktowane wnikliwie i podane czytelnikowi z należytą starannością i w atrakcyjnej formie. No cóż, zobaczymy na razie byłbym ostrożny.

  2. Mariusz Herma pisze:

    Sam crowdfunding i rozgłos, jaki pociąga zebranie kasy (patrz mój tekst) jest fantastyczną, a darmową promocją. Ale na pewno nad każdym z tych tytułów wisi wielkie pytanie, jak poradzą sobie na „normalnym” rynku – szczególnie z szukaniem reklamodawców. A może lepiej byłoby co pół roku organizować nową zbiórkę :-)

  3. [m] pisze:

    Za wcześnie mówić o powrocie prasy drukowanej. To tylko kolejny hajp, kolejny snobizm, który się znudzi hipsterom, gdy tylko wymyślą jakąś nową podnietę. W Polsce nie ma tradycji prasy muzycznej, niby dlaczego ma się to zmienić? Crowdfunding daje złudną nadzieję – to jest zwykła dotacja, a pokażcie mi firmy, które po przejedzeniu pieniędzy z dotacji stanęły na własnych nogach i zaczęły samodzielny biznes.

  4. Mariusz Herma pisze:

    Dlaczego za wcześnie mówić o tym, że wraca, skoro – jak pokazują setki tylko tegorocznych przykładów – już wróciła :-)

    Oczywiście w skali mini, rozproszona, w nietypowej formule i – być może – tylko tymczasowo, tak jak mówisz. Ale już to warte jest odnotowania. Pisanie o powrocie winylu w 2008 roku też mogło wydawać się na wyrost.

  5. wieczór pisze:

    Noise Magazine nie korzystał z żadnych crowdfundingów, a pierwszy numer wyprzedany (niestety, nie wiem, jaki był nakład), więc plotki o kolejnej zajawce hipsterów – tym bardziej, że Noise i czekający na premierę Vaib mają zupełnie inny target – są przesadzone.

  6. Mariusz Herma pisze:

    Konkretów nie pozwolono mi podać, ale „Noise” ma bardzo godny nakład, zdecydowanie powyżej średniej crowdfundingowej.

  7. Marcin pisze:

    Renesans prasy to chodliwy temat ostatnio:) Zaskoczył mnie nakład niektórych pism.
    http://wyborcza.pl/1,75475,17002056.html
    Osobiście życzę wszystkim wydawcom nowych pism muzycznych powodzenia, choć sam już dawno przerzuciłem się do sieci na choćby Popup. A za kilka lat pewnie zgram na dysk wersje pdf jak ostatnio archiwalne numery Glissando (choć akurat mam w odmętach piwnicy papierowe). Niestety mieszkania nie są z gumy a chmury tak.

  8. fripper pisze:

    No i już mamy problem w temacie, bo najgłośniejszy polski sukces crowdfundingu z dnia na dzień stał się jego największym rozczarowaniem, a może nawet przerodzi się w gigantyczną aferę:

    http://polygamia.pl/Polygamia/1,107162,17111255,Na_powrot__Secret_Service__zebrano_284_tysiace_zlotych_.html

    Boli to również mnie, bo od czasu do czasu lubię coś na papierze kupić i – choć akcji nie wsparłem (także z powodu braku zaufania do niektórych osób zaangażowanych w reaktywację SS, co okazało się nie być bezpodstawne, a w dzieciństwie byłem wręcz fanatycznym czytelnikiem) – to jednak gorąco kibicowałem i również czuje się oszukany.

    Piszę o tym tutaj, ponieważ od rana śledzę rozwój wydarzeń i komentarze rozżalonych internautów. Uderzyło mnie, że w wielu z nich pojawia się ten sam wniosek: mamy nauczkę, że nie wolno reanimować trupa, ale tym trupem nie jest konkretny tytuł, ale papier w ogóle.

  9. wieczór pisze:

    I jeszcze dodajmy, że fanpage Secret Service został usunięty razem z całą zawartością. Ja myślę, że ta afera bardziej niż papierowi zaszkodzi crwodfundingowi.

  10. Mariusz Herma pisze:

    Tak, już wczoraj patrzyłem na, słuszną zupełnie, lawinę komentarzy. Oczywiście oberwie się za to crowdfundingowi, ale ta sprawa dotyczy uczciwości po prostu.

  11. fripper pisze:

    Właśnie się zastanawiam, czy ta sprawa nie pokazuje bardziej niż dobitnie, że reaktywacja papieru jest chwilową modą, hajpem, który szybciej zniknie niż się zaczął. Nie chciałbym, żeby tak było, ale właśnie w niektórych komentarzach widać jakby nagłe otrzeźwienie na zasadzie: „zaraz, przecież w internecie jest wszystko, papier jest jest naprawdę niepotrzebny do niczego”. Po chwilach ekscytacji papierową nostalgią, do takiego wniosku dojdą i czytelnicy innych nowych magazynów – sprzedaż zacznie gwałtownie spadać i się skończy.

    Co do crowdfundingu, to jest to cios potężny. Żyjemy i tak w kraju ludzi podejrzliwych i obawiam się, że „sprawa się rypła”. Ciężko będzie wzbudzić zaufanie u ludzi po czymś takim.

  12. Mariusz Herma pisze:

    Z tego, co mi wiadomo, ta sprawa świadczy wyłącznie o pewnym człowieku. Naprawdę nie wyciągałbym z tego wniosków ani dotyczących crowdfundingu, ani papieru.

    Ale oczywiście, 3/4 tych nowych periodyków czeka bardzo krótki żywot. Wystarczy jednak przyjąć, że taka właśnie ich rola – efemeryd – a nie ewolucji w poważne wydawnictwa. Większość blogów też przetrwała kilka sezonów, ale fajnie, że były.

  13. fripper pisze:

    A pewnie. Zresztą ja chciałbym, żeby papier przetrwał tak lub inaczej, bo jest na to jakiś rodzaj zapotrzebowania i pewien sens się w tym jednak kryje.

Dodaj komentarz