Po Konkursie Polskich Krytyków Muzycznych

Po Konkursie Polskich Krytyków Muzycznych

Wyniki ogłoszono wczoraj. Uzasadniać mi je trudno, bo z moich faworytów na liście zwycięzców pojawił się tylko jeden. Oczywiście zwraca uwagę to, że wszystkie wyróżnione teksty dotyczą muzyki partyturowej – na pocieszenie niepoważnym pojawiła się nagroda specjalna Piotra Metza.

Skład jury zadecydował zapewne o takim rezultacie. Ale stojąc gdzieś pośrodku (z ilościowym przechyłem ku „rozrywce”), wypada mi przyznać, że kandydaci okołopartyturowi wyróżniali się nie tylko wiedzą muzyczną/muzykologiczną, ale również warsztatem pisarskim. Niektórym z autorów to raczej ja powinienem podsuwać własne teksty do oceny.

Z dziedziną tą jest jednak taki problem, że nie bardzo wiadomo, dlaczego należy czytać po raz setny o kompozytorze sprzed wieku albo o symfonii sprzed dwóch. Sam przebieg tych artykułów bywa także boleśnie przewidywalny: „Urodzony w…” – i leci biografia. Relacje z festiwali czy koncertów są co najwyżej poprawnymi relacjami. Tylko dla zainteresowanych.

Że da się inaczej, od dwudziestu lat pokazuje Alex Ross, nagrodzony za zagraniczny tekst o polskiej muzyce. Ale tutaj generalnie przewagę mają „popowcy”, pisząc o rzeczach naprawdę aktualnych, podejmując nawet zużyte tematy w nowy sposób, także częściej pokazujący siebie – choć bywa niestety, że zanadto. Marzy się naturalnie połączenie tych trzech elementów: wiedzy, warsztatu i ikry. Co się zdarza, ale jednak nieczęsto.

Generalnie wśród 110 propozycji zgłoszonych do głównej nagrody prawie nie było złych, mnóstwo było dobrych, zabrakło – dla mnie – choć jednej wybitnej. Ale nawet w serii „Best Music Writing” zdarzały się roczniki bez czegokolwiek powalającego.

Większość kandydatur pochodziła z zaledwie kilku periodyków papierowych czy netowych. Wydaje się, że to zaledwie ułamek tego, co się pisze w Polsce o muzyce. Jeśli ułamek jakkolwiek reprezentatywny, to jest znacznie lepiej, niż mógłbym przypuszczać. Wypadałoby to tylko agregować w jednym miejscu, również po to, by rozdzielone światy pismaków partyturowych, jazzowych i popowych spotykały się regularnie, a nie raz do roku w konkursowym folderze. Każdej z frakcji wyszłoby to na dobre.

Na koniec przepraszam tych, na których nie zagłosowałem, bo znamy się zbyt dobrze – choć na to zasługiwali.

Fine.




2 komentarze

  1. szary czytelnik pisze:

    Cóż, kto czyta po raz setny ten czyta – ale wciąż są ludzie, którzy dopiero poznają muzykę poważną i dla nich jak najbardziej warto pisać. Poza tym jednak muzykologia nie stoi w miejscu, odkrywane są nowe utwory, ich konteksty, na stare rzucane jest nowe światło. Myślę też, że historia muzyki jest tak bogata, że zawsze można wyszperać coś, o czym warto napisać, czego warto posłuchać – a o czym jeszcze nikt nie napisał. To tak w obronie „partyturowych” ;) Ale co do przewidywalności takich tekstów – pełna zgoda. I też sądzę, że przydałby się polski Alex Ross.

    Czy dobrze czuję, że generalnie nie jesteś zadowolony do końca z tego konkursu?

    No i ostatnia kwestia: rozumiem dylemat etyczny, ale może jednak można punktować nawet znajomego, jeśli tekst na to zasługuje? Trudna sprawa, nie zazdroszczę.

  2. Mariusz Herma pisze:

    Doprecyzuję, bo naturalnie nie jestem przeciwny nowym tekstom o starych utworach. Chodzi o wyjaśnienie czytelnikowi, dlaczego właśnie teraz, w 2015 roku, powinien przeczytać tekst o utworze sprzed wieku czy dwóch. To może być pretekst koncertowy, płytowy, nowa analiza, coś osobistego (choć może nie „akurat mój wzrok padł na płytę…”). Wiele innych rzeczy, niechby już okrągła rocznica.

    W konkursie pojawiło się wiele tekstów, które omawiały życie kompozytora czy dzieje danego utworu nie tłumacząc mi uprzednio, dlaczego i ja powinienem się tym tematem zainteresować. Wydawało się, że tylko dlatego, że tak postanowił autor. Jako czytelnik – nie znając autora – mógłbym się nie posłuchać. Dobrze przekonać, szczególnie właśnie nieoczytanego słuchacza, dlaczego spośród tysięcy romantycznych dzieł dzisiaj zajmiemy się daną etiudą. To samo dotyczy oczywiście pisania np. o Beatlesach.

    Co do oceniania tekstów znajomych, bardzo trudno wyczuć, czy nagradza się tekst, czy znajomego :-) Ale i z tej puli zasygnalizowałem swoje typy na wypadek ewentualnego remisu, który moje (nie)zagłosowanie mogłoby rozstrzygnąć.

Dodaj komentarz