Same szwajcarskie dziury

Polski akcentOstatnie trzy dni spedzilem na wloczeniu sie po Genewie m.in. w poszukiwaniu jakiegokolwiek niesieciowego sklepu muzycznego. O ile mapa nie klamie, moje nogi postanely na okolo 2/3 ulic w otoczeniu Jeziora Genewskiego, w tym bodaj na wszystkich (jakze urokliwych) uliczkach scislego centrum.

Rezultaty marne: jedna siecowka Orange (nawet nie wchodzilem), dwa sklepy ze sprzetem audio, dwa z instrumentami (basowki od 1,5 tys. frankow w gore), cos pretendujacego do miana centrum disco, ale plyt bylo tam tyle co kot naplakal. Ani jednego sklepiku z CD. No, ani jednego czynnego, bo gdzies na zapleczu Rue H. Fazy natrafilem ledwie przed chwila na przyczulek hip-hopowych plyt srebrnych i czarnych, ale na drzwiach wisiala informacja, ze w lutym i marcu fermé.

Dwumiesieczny urlop calej zalogi? Albo kochaja podroze i maja bogatych krewnych, albo inwazja mp3 przy wsparciu kryzysu wszechglobalnego zmusila ich do przemyslenia sprawy. To ostatnie sugerowalby niewiarygodny – szczegolnie jak na Szwajcarow – balagan za szybami, ktore po raz ostatni myto chyba przy otwieraniu sklepu. Jak gdyby nie zamierzali wracac. Pytanie, czy ktokolwiek to nagle znikniecie ostatnich Mohikanow zauwazy.
.

Fine.




4 komentarze

  1. Ziemiański pisze:

    zbiegłeś się z the independent, który właśnie pisze o zamykaniu niezależnych sklepow w UK. http://www.independent.co.uk/arts-entertainment/music/features/how-to-rescue-our-record-shops-1635809.html

    w calym kraju zostalo ich 300, w ojczyznie the beatles!

  2. pszemcio pisze:

    Z tymi sklepami to w ogóle jakaś porażka. Zresztą u nas też dno. W katowicach znam jedem mały sklep, w którym zresztą widzę ciągle te same niesprzedane egzemplarze, do tego jeden sympatyczny komis. Reszta to empiki i market – a więc porażka. w związku z tym juz dawno kupuje CDki przez neta (szczególnie, że taniej). Przeszukiwanie allegro pewnie nie ma tej otoczki co grzebanie w stertach płyt, ale z braku laku… A komis w Katowicach na 3 maja polecam, bo bardzo sympatyczny choć nie za duży. Dla mnie to fenomen, że on sie wciąż utrzymuje na powierzchni. Poza tym – nie oszukujmy się – moje dzieci będą znały nośniki do przechowywania muzy już pewnie tylko z lekcji historii. Takie czasy.

  3. Mariusz Herma pisze:

    Jest jedna jedyna zaleta tej marketowej masakry – ceny płyt muszą tanieć, bo hurtownicy to wymuszają (tylko dlatego w Niemczech zwykła płyta potrafi kosztować tyle co u nas „polska cena”). Ale zakładając, że za kilka lat CD będzie się kupować tak jak dzisiaj winyle – czyli otoczka, klimat i sentyment – to jednak prosiłoby się, żeby ktoś przetrwał.

    Najlepiej wspominam licealne wizyty w krakowskim Rockserwisie na szpitalnej, wygrzebałem kilka fajnych rzeczy. Teraz jest tam bodaj jubiler.

  4. airborell pisze:

    Pszemcio – mechanizm jest odwrotny. Nie „sklepy poupadały, więc w związku z tym ludzie zaczęli kupować przez sieć”, tylko „ludzie zaczęli kupować przez sieć, więc w związku z tym sklepy poupadały”. Też żal mi klimatu, żal mi np. zwiedzania sklepów muzycznych w obcych miastach, żal mi wizyt w ALL-u, ale kupowanie płyt w necie jest po prostu wygodniejsze :).

    A tu coś a propos:

    http://airborell.blox.pl/2008/12/Epitafium-dla-sklepow-muzycznych.html

Dodaj komentarz