Pink Freud – Alchemia

Pink Freud – Alchemia (Alchemia/Universal)

 

Chroniąc się przed zarzutem zawężania horyzontów, mainstream zwykł wybierać pojedynczych wykonawców z poszczególnych rejonów oceanu alternatywy, by łaskawie obdarzyć ich swoimi względami. I nie jest to jakaś wydumana personifikacja, ale prawidłowość doskonale znana wszystkim amatorom końcoworocznych podsumowań płytowych. Na podobny przywilej w polskiej mikroskali Pink Freud zasłużył kilka lat temu albumem „Sorry Music Polska”, zyskując sympatię publiczności znacznie szerszej niż grono stałych bywalców klubów jazzowych.

Piąta płyta grupy, świętującej właśnie dziesięciolecie istnienia, to zapis koncertu, który odbył się w klubie Alchemia w ramach Krakowskiej Jesieni Jazzowej w 2006 roku. Tytuł „Alchemia” ma podwójne dno, bowiem oprócz saksofonisty Tomasza Dudy, podstawowy skład trójmiejskiej formacji zasiadając za organami Hammonda i pianinem Wulitzera wzmocnił Marcin Masecki, który zaczynał przecież w nieodżałowanym Alchemiku. Kwintet o takim potencjale mógłby zagrać wszystko. Tutaj oprócz przekrojowej wycieczki przez dorobek Pink Freud znalazło się jeszcze miejsce dla „Boogie Woogie Waltz” z repertuaru Weather Report.

Pod względem ekspresji grupa miota się od najeżonego improwizacjami powolnego stąpania po przepełnione nieposkromioną furią erupcje całego kwintetu. W obu przypadkach zadziwia wyśmienita, gęsta praca sekcji rytmicznej. Szkoda tylko, że postępujące oddalanie się Pink Freud od stref umiarkowanych będzie oznaczało dla gdańszczan utratę zachowawczej części publiczności. Mainstream, który nie toleruje pustki, niebawem znajdzie sobie zastępstwo, choćby w postaci Contemporary Noise Quintet lub nawet Robotobiboka.

Machina

 

Fine.




Dodaj komentarz