Silver Rocket – Tesla (Revolution 9)
Ogromna przepaść zieje między niepozornym projektem, który parę lat temu supportował islandzki Mum, a tym, co Mariusz Szypura prezentuje dzisiaj. Były lider Happy Pills ze sprawnego naśladowcy mody na nastrojową elektronikę wyewoluował w jednego z ciekawszych polskich eksploratorów pogranicza popu i alternatywy. Choć, prawdę mówiąc, polskości nie ma tu ani śladu. Jest za to nieznający granic rozmach.
Na czwartym, pełnym brzmieniowego przepychu albumie wspiera Szypurę tuzin instrumentalistów i wokalistów (między innymi Tomek Makowiecki, Monika Brodka i Marsija z Loco Star). Za stylistyczny fundament obierając wysublimowany pop, Silver Rocket chętnie zapędzają się w obszary gatunkowo odległe od piosenek przyjaznych radiu. Choć więc pierwsze minuty płyty stanowią śmiały pokaz umiejętności produkcyjnych Szypury i chwytliwości godnej szczytów list przebojów, z czasem krążek przeradza się w manifestację wolności artystycznej. Krautrockowe, jazzowe i retroelektroniczne zastrzyki, melodyjna psychodelia, podszyta orientem „Vivekanda” czy wreszcie filmowy „New Yorker” – wszystko to, aby ożywić fabularną opowieść o Nikoli Tesli.
Opisując losy pechowego wynalazcy radia, któremu Marconi sprzątnął Nagrodę Nobla sprzed nosa, Szypura wykazał się determinacją godną twórców koncept-albumów z lat 70. Płyta nafaszerowana jest więc samplami z przełomu XIX i XX stulecia, historii podporządkowana jest również oprawa graficzna. Uszanowano nawet upodobanie Tesli do liczb podzielnych przez trzy: umieszczono na płycie dziewięciu utworów, a kończące album „Space Oddity” zaśpiewane przez Marsiję i Makowieckiego- przypomina, że w filmie „Prestiż” w postać Tesli wcielił się niedawno sam David Bowie. Szypura każdym dźwiękiem stara się przekonać, że Tesla to najbardziej niedoceniony skarb nauki, a tak po prawdzie, równe uznanie należy się dziś muzyce Silver Rocket.
„Przekrój” 38/2008