Blue Roses, czyli mam romans z Brytyjką

Blue Roses - Laura Groves

Blue Roses - Blue Roses (XL, 2009). Blue Roses – Blue Roses (XL)

Ocena: 5/6

Skoro wygadałem się uczestnikom MediaStudenta, to nie będę się już dłużej krył: zakochałem się w 21-letniej dziewczynie. Nazywa się Laura Groves i pochodzi z Yorkshire w północnej Anglii. Dobre kilka tygodni wstrzymywałem się z upublicznianiem tego zauroczenia – chyba odzwyczaiłem się od bycia przed peletonem, bo tu nawet Wikipedia ma o niej do powiedzenia ledwie dwa zdania. Ale przynajmniej mam pewność co do stałości własnych uczuć. Poza tym zauważyłem wzmiankę o Blue Roses w jednej z polskich gazet, więc jeszcze chwila i wyprzedzi mnie „Tygodnik Powszechny” (właśnie odkryli „Tarantellę” Danielssona feat. Możdzer, swoją drogą zacne wydawnictwo).

Przy pierwszym wejrzeniu Blue Roses – nazwę zaczerpnęła ze „Szklanej Menażerii” Tennessiego Williamsa i serialu „Twin Peaks” – kojarzy się z Joanną Newsom (tą od cudnej „Ys” z 2006 roku) oraz Lindą Perhacs (tą od cudnej „Parallelograms” z 1970 roku). Czyli już wiecie:

Lawirujący głos o miękkiej barwie, skłonności do westchnień i strzelistych interwałów. Mniej bajkowy, dojrzalszy niż u Joanny, choć Laura jest młodsza o dobre sześć lat. Lekko zachowawczy (dajcie jej skończyć studia), ale już, wybaczcie, magiczny. Z Lindą zaś łączy ją zamiłowanie do piętrowych konstrukcji wokalnych i takie wyczyny jak wędrówka po skali w „Doubtful Comforts” zapierają dech w piersiach. Nie o precyzję czy rozmach chodzi, bo w dzisiejszych studiach to żadna sztuka, a Brian Wilson dawno temu wszystko pozamiatał, co o pomysłowość i estetykę.

Nieliniowy przebieg utworów. Rzut okiem na czasy utworów (od 3.26 do 6.54) sugeruje, że Laura woli formy radiowe, ale w każdej z piosenek mieści więcej zwrotów akcji niż Le Clézio w całej „Uranii”. Właściwość z punktu następnego pozwala się tą cechą w pełni delektować – wyobraźnia wyobraźnią, ale dziewczyna garnie się do eksperymentów o tyle, o ile są okazją do zaprezentowania własnego wdzięku. Za to zapowiada się na gawędziarkę nie gorszą, niż Newsom i Perhacs.

Melodie pierwszorzędne. Produkcja neutralna, co służy treści, a przy okazji potwierdza trend: najlepsza muzyka powstaje dzisiaj w sypialniach. Laura nagrywała „Blue Roses” przez trzy lata w pokoju własnym oraz po domach rozmaitych przyjaciół. Nie chciała studia, które nie miałoby nic wspólnego z jej codziennym życiem.

Klimat oscylujący wokół folku w tym najlepszym amerykańskim (Donovan też był Brytyjczykiem), ponadczasowym duchu. Bezpośrednich nawiązań do mód bieżących brak, co w połączeniu z obojętnym historycznie brzmieniem każe zrezygnować z szukania na siłę kontekstu. Zresztą młoda jeszcze jest, pewnie spisuje po prostu, co jej w duszy gra.

Względnie skromne instrumentarium, przeważnie akustyczne, za to wyeksploatowane do cna. Czym dla Joanny Newsom harfa, tym w muzyce Blue Roses gitara, traktowana, że tak powiem, epicko. Oprócz niej głosowi (głosom) Laury towarzyszy z reguły fortepian. Gdy pojawią się elektroniczne, perkusyjne bądź smyczkowe bonusy, to z całą świadomością drugorzędnej roli.

W załączonym powyżej „Does Anyone Love Me Now”? na sekundę pojawia się i harfa, ale nie będę snuł domysłów. Na MySpace Laura wśród inspiracji wymienia Kate Bush, Cocteau Twins oraz Joni Mitchell, ewidentnie celuje więc w mistrzynie z pokolenia jej matki i mogła się z Newsom minąć. O Mitchell zresztą mówi: „Jest dla mnie szczególnie ważna. A zaczęłam jej słuchać, bo była ważna dla mojej mamy, gdy miała tyle lat, co ja teraz”.

Na koncertach, od niedawna także festiwalach, czaruje ponoć nie tylko muzyką, ale i skromnością, więc może nie przewróci się dziewczęciu w głowie. Grywała solo, teraz z 2-3 osobami próbuje śpiewać na pięć głosów i ogarniać wszystkie aranżacje. Nie wiem jak to będzie, gdy Joanna wróci z przydługiego urlopu, ale wakacje zamierzam spędzić z Laurą.

.




14 komentarzy

  1. KrzysztofUW pisze:

    Pierwsze co na myśl mi przyszło to Bjork. Czy tylko ja widzę (tj. słyszę)tu jakieś podobieństwo? I głosowo i troszkę instrumentalnie…

  2. Mariusz Herma pisze:

    Nie, nie jesteś osamotniony – na Myspace Laura cytuje pewnego Haydna Wilcoxa: „Bjork does Simon and Garfunkel”

  3. Miłość nie na granic ;)
    „Does Anyone Love Me Now?” wkręca się w głowę natychmiast. Utwór trochę niereprezentatywny dla płyty, bo taki singlowy lekko. Całość miła. Nie detronizuje Dżoany, ale fajnie wiedzieć, że takie panie są i mają się dobrze.
    W temacie pań, ale lekko innnych klimatów, mi się ostatnio zagnieżdża Elizabeth And The Catapult.

  4. Pangolin pisze:

    A ona wie o tym romansie?

  5. Mariusz Herma pisze:

    Wysłałem prośbę o wywiad, więc chyba wie.

  6. airborell pisze:

    Mniam :). Kontrolnie posłuchałem dwóch kawałków na youtube i… (pozostając przy porównaniu do Aśki N. i zdając sobie sprawę ze zwodniczości takowych) jeżeli to ma być jej Milk-Eyed Mender, to wolę nie myśleć, jakie będzie jej Ys.

  7. Borderline pisze:

    A w której polskiej gazecie o niej pisali? Ja zobaczyłam o wzmiankę o tej Pani w czerwcowym numerze Q, więc rzeczywiście wychodzi na to, że polskie gazety są całkiem na bieżąco.

    Dziękuję za pofatygowanie się na forum, jestem dalej w małym szoku, mimo że potajemnie na to liczyłam :> Pozdrawiam.

  8. Mariusz Herma pisze:

    W dziennikowej „Kulturze” z ubiegłego piątku był duży tekst o Tori Amos, a pod nim kilka artystek 'inspired by’ (???). Szkoda w sumie, że proporcje nie były odwrotne, ale i tak są do przodu.

    Air – to samo skojarzenie mi się na myśl nasunęło :-)

  9. Mariusz Herma pisze:

    1) „Nie znaleziono odpowiedzi na Twoje zapytanie.
    Wpisz inne hasło do wyszukiwarki lub wybierz jednego z artystów.”

    2) Też mi się skojarzyła z Vashti, ale bardziej z Lindą ze względu na wokalne przekładańce. Dlatego z psycho-folkowego dziewczęcego archiwum wybrałem tę drugą. Ale skoro nam obu przypomniało się imię Vashti – coś w tym jest, dopisujemy do listy.

  10. świerk pisze:

    dorzucając swoje 3 grosze.

    1) zdaje się, że o tej pani pisał też jakiś czas temu onet. w sensie recenzja była.

    2) mi to się ona nie wiedzieć czemu kojarzy z tymi co bardziej folkowymi kawałkami od Vashti.

  11. świerk pisze:

    Znalazłem! Choć może lepiej było tego nie czytać…

    http://muzyka.onet.pl/0,0,0,1,0,61587,recenzje.html

  12. Mariusz Herma pisze:

    Lepiej. Też – że wyszukiwarka nie odnajduje. Ale dzięki za trud.

  13. airborell pisze:

    Mam już płytę. Wprawdzie nie cała jest na poziomie tych dwóch utworów, które przesłuchałem, ale i tak od wczorajszego wieczora nie wychodzi z odtwarzacza :).

  14. […] Bibio – Dwrcan (Eskmo Remix) ? Bike for Three! – All there is to Say about Love ? Blue Roses – I Am Leaving ? Dan Deacon – Padding Ghost ? Devendra Banhart – First Song for B ? Dirty […]

Dodaj komentarz