Ponad sto rozmaitych utworów zawiera obowiązkowy zestaw na lato ułożony przez NPR (czyli amerykańskie Polskie Radio) według klucza dosłownego: od „Too Darn Hot” Elli Fitzgerald aż po „Summer Skin” Death Cab for Cutie.
Za dużo? Zarezerwujcie choć 20 minut dla Benjamina Zandera, szefa Boston Philharmonic Orchestra, który w niezwykle zabawny i jakże skuteczny formie uczy słuchać klasyki.
Drugim archiwalnym hitem czerwca okazał się Davida Stubbsa (tego od Rothko i Stockhausena) tekst wprawdzie sprzed lat, ale jak najbardziej aktualny, bo traktujący o jasnych i ciemnych stronach festiwali muzycznych. No dobra, głównie o tych ostatnich, ale dla takich zdań jak „na festiwalach recyklingowi poddaje się tylko gitarowe riffy” – obowiązkowo.
Kronika kryminalna: szwedzki pirat zasiądzie w Parlamencie Europejskim, gang na iTunes kupował własne utwory za cudze pieniądze, a popularna grupa Coldplay tym razem popełniła plagiat Cata Stevensa, którego muzułmańską konwersję w Yusufa streszczałem niedawno w „Przekroju”. Uwaga, Stevens inaczej niż Satriani od razu chłopakom wybaczył!
Finanse: za kiepską sprzedaż „Chinese Democracy” Axl Rose śmiertelnie obraził się na fanów, Joss Stone próbuje zwiać z EMI i jest gotowa zabulić za to 2,2 mln funtów, a wbrew pozorom polskiego wysypu koncertowego kryzys pogrąża festiwale. Chroniąc się przed pustkami, taki Sziget sprzedaje 45-osobowe bilety grupowe za pół ceny. Z dobrych wieści, Virgin i Universal rozmawiają z ISP o nieograniczonym dostępie do muzyki, czyli moje marcowe przewidywania nie były aż tak naciągane.
Rozmaitości: Sigur Rós świętujące 10-lecie wydania Ágaetis Byrjun udostępniło na swojej stronie dobra wszelakie, Beck na własnej zaczął już publikować jednodniowe covery, zaś wśród ton okazjonalnych tekstów o Sonic Youth najciekawiej popisał się nieoceniony „New Yorkerowy” Sasha Frere-Jones.
Videosmaczki: Joanna Newsom nie przestaje milczeć, ale pokazała się w roli mamuśki w do głębi odjechanym teledysku MGMT. Swojego pierwszego doczekała się wreszcie Julia Marcell, słusznie decydując się na zobrazowanie Night of the Living Dead. A Faith No More zagrało na metalowym Download Festival, co zaowocowało kilkoma uroczymi momentami i nadwyrężaniem cierpliwości długowłosej publiczności.
Deser: fani rocka okazują się bardziej podatni na romanse niż miłośnicy pozostałych gatunków muzycznych, a twórcy słownika PWN próbują definiować headbanging. Ja zaś wciągnąłem się w Pitchforkowy reportaż z nagrywania Bromst, w którym Dan Deacon wskrzesza archaiczny kanał pogłosowy, opiera się dźwiękowcom („buczenie jest częścią brzmienia, zostawcie!”) i wyprasza ich ze studia („nie mam ochoty co chwilę się kłócić”). A Calvin w kryzysie.
@headbanging
zawsze uważałem że najlepiej brzmi grzywowanie;p choć faktycznie definicja pwn badzije uniwersalna, bo uwzgledniajaca i łysych metalowców;ppp
Mnie we wspomnianej definicji najbardziej zaintrygowała proponowana przez PWN wymowa: hed benging.
Bardziej niż reunion FNM by mnie interesowało, czy projekt Pattona z Metropole Orchestra doczeka się realizacji płytowej…
filmik z deaconem swietny. pomyslowy kolo. musze w koncu tej plyty posluchac. btw studio tez wypasne. nawet mega.