The Dead Weather – Horehound

The Dead Weather - Horehound (Sony Music, 2009)
. The Dead Weather
Horehound (Sony Music)

Ocena: 3/6

Podobają mi się. Po pierwsze: dobrze się bawią. Spójrzcie tylko na ten dziwaczny auto-wywiad. Na początku wydaje się nieśmieszny, ale z czasem się wczujecie. I jakże sprawnie radzą sobie z etykietką „supergrupy”, której trudno uniknąć, skoro rockowy ekspresjonista dekady Jack White przygrywa na perkusji Alison Mosshart, uwielbianej przez niektórych za The Kills, przez innych za buzię, a zazwyczaj za jedno i za drugie symultanicznie. Niby się dystansują, ale w gruncie rzeczy pełna świadomość, że dla tłumu eksnastolatków i całego pokolenia dziennikarzy faktycznie są super.

Po drugie: dobrze się bawią. Rzućcie okiem na pachnący dzikim zachodem i Quentinem Tarantino teledysk do Treat Me Like Your Mother. Reżyserski talent Jonathana Glazera znamy już od dobrych kilkunastu lat, i nie chodzi tylko o głośne telewizyjne reklamówki, ale o wiekopomną współpracę z Massive Attack, Blur, Radiohead czy Unkle. I tym razem poszedł w nastrój i detal: powstrzymajcie ziewanie aż do momentu, gdy zobaczycie prześwity na klatce piersiowej Jacka White’a.

Podobają mi się, mimo że zazwyczaj kiepsko bawię się przy płytach muzyków, którzy sami dobrze się bawią. Jakoś łatwiej przyswajam sztukę żartobliwą z kinowego ekranu albo z papieru. I mimo że – jak trafnie wypunktował Sasha Frere-Jones – The Dead Weather nie robią niczego, czego 35-40 lat temu nie robiłoby Mountain albo Budgie. Bo przecież słowo „rewolucja” w sąsiedztwie nazwiska White zawsze wsadzało się w cudzysłów.

Z licznymi retro-rockowymi mieliznami „Horehound” można sobie poradzić na dwa sygnalizowane powyżej sposoby: albo wczuwając się, albo polując na prześwity. Wiem, że dzisiaj wszystko poniżej czwórki wygląda na recenzencką chłostę, ale oni naprawdę mi się podobają. Chociaż trochę bardziej niż ich muzyka. Szczególnie Alison.

Fine.




Jeden komentarz

  1. Marceli Szpak pisze:

    Testujemy, choć po Racountersach mamy obawy, ze to tez taka zajawka na 5/6 przesłuchań i teledyski zdają się to potwierdzać. A w rewanżu ciekawostka dropsa: http://www.pixelsurgeon.com/reviews/review.php?id=1160 aka Jack White próbuje być Johnem Cagem, ale nie do końca mu to wychodzi. Tak sobie od dwóch lat czasem do tego albumu wracam i wciąż nie wiem, po co mu to było

Dodaj komentarz