„Dlaczego wszystko musi być biznesem? Muzyka to sztuka, rozrywka, hobby – czy musimy traktować to jako porażkę, że nie wszyscy będą mogli na niej zarobić?”
„Spójrz całościowo na rynek muzyczny: od artystów i promotorów koncertowych po iTunes oraz fanów wszyscy świetnie się czują w nowej rzeczywistości. Jedynym poszkodowanym cyfrowej rewolucji są wytwórnie muzyczne, ale skoro stają się nikomu niepotrzebne, cóż w tym dziwnego, że mają kłopoty? W tej chwili powstaje więcej dzieł sztuki niż kiedykolwiek w historii świata. To dobrze czy źle?”
„Tradycyjne „za darmo” opiera się na triku: kiedyś rozdawano mężczyznom maszynki do golenia, licząc na sprzedaż nożyków. Dzisiaj dostajesz telefon komórkowy w zamian za podpisanie dwuletniej umowy. Cyfrowe „darmo” jest inne: nie chodzi o przenoszenie kosztów z jednego produktu na inny, ale o to, że sam koszt produkcji i dystrybucji błyskawicznie topnieje. A więc i jego cena zmierza do zera.
Wywiad z Chrisem Andersonem, naczelnym „Wired” i twórcą koncepcji długiego ogona kultury, w którym wyjaśnia, czemu wszystko w internecie będzie free, przeczytacie (za darmo) tutaj.
Czytalem Twoj wywiad juz w papierowej wersji gdzies 2-3 tygodnie temu. Bardzo dobry wywiad, chociaz brakowalo mi w nim ciagniecie Anderssona za jezyk w sensie konkretyzacji tego freemium, bo dalej to wszystko wyglada zbytnio ogolnikowo. Ale ogolnie wyszlo bardzo milo :).
Co najwyżej tydzień temu ;-)
Dzięki. Anderson niestety lubi mówić dokładnie tyle, żeby zaciekawić, ale nie zaspokoić (ktoś te książki musi kupować, nawet w czasach internetu).
Trochę więcej na temat Freemium znajdziesz w jego mega-artykule tutaj:
http://www.wired.com/techbiz/it/magazine/16-03/ff_free?currentPage=4
(przewiń w dół strony)
Mariusz, kurde myslalem, ze wczesniej ten artykul sie pojawil Och dalem sie zlapac za ped informacji i czasu ;)). Dziekuje za ten link z Wired – mialem juz mozliwosc zapoznania sie z nim wczesniej. Ze swojej strony polecam jeszcze ten link:
http://www.npr.org/templates/story/story.php?storyId=106347439
A co do tego, ze malo mowi, aby ludzie kupowali ksiazki – coz „Free” w wersji cyfrowej jest za darmo, wiec moze o pewnych rzeczach mowic bardziej konkretniej ;). Ale w sumie jego wizja ma jak najbardziej sens. Szczegolnie jezeli chodzi o ta cala idee crowdsoursingu. Chociaz nie chce mi sie wierzyc, ze z tym blogiem mu tak wyszlo, tzn. znalazl ludzi, ktorzy pisza za darmo i dzieki nim zarabia na tym blogu ;)). Naprawde tam w Stanach ludzie musza byc altruistami ;).
Niestety cyfrowe „Free” jest geoblocked, więc tylko Amerykanie mają ją za darmo ;-)
Na jakich dokładnie zasadach jego blog działa „pod Wired”, tego nie wiem. Ale dopóki jeszcze działał solo, ludzie sami mu tam wrzucali posty, a Anderson faktycznie zatrudniał tylko 2-3 osoby do nadzorowania, redagowania, no i sprzedawania reklam. Z milionem wejść miesięcznie – mógł sobie na to pozwolić.
Co do altruizmu, to spójrz na własny blog, mój, te wszystkie podlinkowane obok, na screenagers i porcysa, na wiadomosci24, na wykop… uch, nawet w Polsce!