Jak się czujesz jako jedyna czarna artystka nominowana do nagrody Mercury?
– Ano właśnie, czarni artyści nie mają w Wielkiej Brytanii łatwo. Możesz stawać na głowie, a często i tak nic w tym biznesie nie zdziałasz. Z drugiej strony gdy szukałam wydawcy i dzwoniłam do rozmaitych wytwórni wyspecjalizowanych w czarnej muzyce, traktowano mnie, jakbym była nie dość czarna.
Skąd się w ogóle wzięłaś?
– Od początku? No więc pochodzę z południowego Londynu, miałam świetne dzieciństwo i tonęłam w prezentach. Uwielbiałam moją babcię, projektantkę mody – to od nazwy jej firmy Madame de Belle zaczerpnęłam połówkę pseudonimu. A Speech to moja stara szkolna ksywka.
W szkole podobno nie było już tak wesoło.
– Byłam kilkanaście razy zawieszona za przeszkadzanie na lekcjach i złośliwości. Żadne straszne rzeczy, po prostu gadałam jak najęta.
A kiedy miałaś 19 lat, zwiałaś z domu.
– Pokłóciłam się z mamą i postanowiłam się wyprowadzić. Włóczyłam się przez kilka lat po motelach, imałam się różnych zajęć, to był trudny czas. Ale nie aż tak, jak przedstawia to brytyjska prasa. Nie spałam na ulicy i nie kradłam.
Na płycie jest też utwór „Daddy’s Little Girl”.
– Ojciec zostawił nas, gdy byłam jeszcze zbyt mała, by go pamiętać. Ta piosenka to mój list do niego. Wiesz, że przedwczoraj próbował się do mnie dodzwonić? Nie oddzwoniłam. Chyba nie mam ochoty z nim gadać.
Skąd w tym wszystkim wzięła się muzyka?
– Rapować zaczęłam jeszcze w szkole. Miałam jakieś 10 lat i natknęłam się na muzykę 2Paca. On wywrócił mój świat. Potem zakochałam się w muzyce Michaela Jacksona, a w końcu odkryłam londyńską scenę hiphopową.
„Speech Therapy” naprawdę jest twoją terapią?
– Moją i twoją. Dopiero nagrywając pewne rzeczy, zdałam sobie sprawę z ich znaczenia i teraz inaczej na nie patrzę. Jest mi dużo łatwiej. Ale to też twoja terapia, bo prawda ma działanie uzdrawiające. A na tej płycie jest mnóstwo prawdy.
Gościem festiwalu Tauron Nowa Muzyka będzie też Roots Manuva. Zagracie razem „Wheels in Motion” jak na płycie?
– Roots też przyjeżdża? To świetna wiadomość! Zaraz do niego zadzwonię i będę go namawiać, żeby zajrzał do nas podczas koncertu!
„Przekrój”, nr 34/2009