Jak będzie wyglądał was koncert w Krakowie?
Casey Spooner: Będzie bardzo elektronicznie, bo tym razem nie zabieramy ze sobą zespołu, i bardzo teatralnie, bo mamy fantastyczną choreografię. A do tego projekcje wideo, roztańczone światła, dramaturgia… wrażenie. Staramy się zmaksymalizować każdy z dostępnych elementów koncertu na żywo, czerpiąc inspiracje z tańca, muzyki, wideoartu czy teatru. Spodziewajcie się wielkiego popowego widowiska.
Jak ma się do tego wasz nowy album „Entertainment”?
Pracowaliśmy nad nim nietypowo. Zacząłem od wymyślenia samych tytułów piosenek. Później przyszedł czas na pracę z zespołem i stopniowo zaczęły się wyłaniać melodie, akordy, wreszcie całe utwory. Każdy ma swoje własne metody na pokonanie strachu przed białą kartką, swoje własne natchnienia. Niektórych do napisania inspiruje na przykład rytm przejeżdżającego pociągu.
Przy poprzednim albumie taką inspiracją był David Byrne?
Współpraca z nim była niesamowitym doświadczeniem. Zawsze marzyłem o spotkaniu z nim, a potem się okazało, że często wpada na nasze koncerty. Zaczęliśmy mailować i w końcu stworzyliśmy coś wspólnego.
Ciągle przypisuje się wam etykietkę electro-clash. Czujecie się jeszcze częścią tego nawiązującego do lat 80. nurtu?
W przeszłości to było faktycznie prawdziwe, ale było-minęło. To był bardzo tymczasowy styl, który przekształcił się w tandetne electro, całe w różach i seledynach.
Ostatnio zaangażowałeś się w teatr…
Jako młody chłopak próbowałem grać i teraz to wróciło. A to wszystko dzięki The Wooster Group, którzy wystawiali w Nowym Jorku „Hamleta” i pozwolili mi się przyłączyć. Pomagaliśmy im też w poszukiwaniach świeżego podejścia to muzyki w teatrze. W tej chwili siedzę po uszy w przygotowaniach do trasy Fischerspooner, która – czy już wspominałem – będzie spektakularna. Ale nie zapominam ani na chwilę o dramacie. Wszystkie sztuki wykonawcze są spokrewnione, wzajemnie się pobudzają i uzupełniają.
Jaką publiczność chcielibyście zobaczyć w Krakowie?
Bądźcie podekscytowani, głodni muzyki i tańczcie! Macie się świetnie bawić i tyle.
(„Przekrój”)