To byłby pierwszy rok, kiedy nawet najwytrwalsi musieli to i owo przegapić – koncertowo wreszcie weszliśmy do Unii Europejskiej. Ja na przeoczenia narzekać nie będę, bo i tak przeżyłem w tym roku swoje najlepsze koncerty: z piosenkami (Antony), ze smyczkami (Herreweghe x 2), z muzyką starą (Savall) i z nowymi światłami (Radiohead). Na pewno poszedłbym jeszcze (nie) raz na:
Opeth – 21 marca – Stodoła (do rzeczy)
Amadou & Mariam – 14 marca – Palladium (do (u)śmiechu)
Jordi Savall – Jérusalem – 7 kwietnia – Opera Krakowska (do myślenia)
Antony and the Johnsons – 29 kwietnia – Teatr Wielki (do przeżycia)
Fareed Ayaz, Abu Muhammad – 15 czerwca – Studio im. W. Lutosławskiego (do rytmu)
Radiohead – 25 sierpnia – Cytadela, Poznań (do powtórzenia)
Philippe Herreweghe, Orchestre des Champs-Élysées, J. Olejniczak – Mendelssohn: Die Hebriden, op. 26, III Symfonia a-moll Szkocka op. 56; Chopin: Koncert fortepianowy f-moll op. – 29 sierpnia – Filharmonia Narodowa (co do nuty)
P. Herreweghe, j.w., Collegium Vocale Gent / Coro dell’Accademia Chigiana – Mendelssohn: Eliasz op. 70 – 30 sierpnia – j.w. (co do joty)
Márcio Faraco – 14 września – Skrzyżowanie Kultur (od-prężenie)
Kilku pozycji zazdroszczę. Jakbyś jeszcze napisał, że na The Tallis Scholars byłeś w Krakowie to dopiero wpadłbym w zawiść.
Przy okazji – wiesz, że Lang Lang zagra w styczniu w Łodzi?
Z Tallisów zrezygnowałem na godzinę przed, będąc już kilkaset metrów od Wawelu (i po rozmowie z Phillipsem). Tego przegapienia faktycznie żałuję.
O Lang Langu coś słyszałem, ale nie wiedziałem, że to już w styczniu. Wiadomo, co w repertuarze?
F. Chopin I Koncert fortepianowy e-moll op. 11
G. Mahler V Symfonia cis-moll [150 rocznica urodzin]
Chopin jeszcze bardziej nieprzypadkowo. Pomijając genialny album z koncertami dla DG, to przecież 2010 to Rok Chopinowski. A ten koncert to właściwie „otwarcie” takowego.
przypomniał mi się niezwykły koncert Michała Jacaszka i Stefana Wesołowskiego (z towarzyszeniem tria smyczkowego) w scenerii starego Gdanska. aż przygotowałem sobie na nocne czuwanie Jacaszkowe Treny. No a przy tej okazji w nawiązaniu do wątku „czekamy w 2010 roku” – na pewno kolejny album Wesołowskiego byc może równie magicznego jak Kompleta.
Na YouTube były fragmenty z tamtego koncertu. Karkołomne połączenie, ale bardzo udane moim zdaniem (bo spotkałem się też z ostrą krytyką tego, co razem robią).
jako odbiorca z zewnatrz, laik i człowiek poniekąd przypadkowo uczestniczący w tamtym niezwykłym spektaklu nie „usłyszałem” ani nieznosnej afektacji, ani męczącego (mnie) monumentalizmu. a wyczekiwany pentral mnie niestety rozczarował i wyżej wymienione znalazły się na nim w nadmiarze. ostatnio wsłuchałem się bardziej w projekt nagrany z panią Malzahn i momentami bardzo to przyjemne. jakas opinia na temat ostatnich jacaszkowych albumów redaktorze?
„Treny” mnie zachwyciły, „Pentral” urzekł bardziej zamysłem niż efektem (więcej pisałem tu: http://www.przekroj.pl/kultura_muzyka_artykul,4390.html ). Ale przyjemnie posłuchać ambientu, który faktycznie jest „ambientowy” – bazuje na przestrzeni i brzmieniu miejsca, a nie echa z komputera. Wspaniale też wyrywa z letargu atakami organów.
Redaktorem obecnie jestem tylko na własnym blogu :-)