Powiedzieć, że bez Mariana Eilego i jego pisma polskiego jazzu by nie było, byłoby lekkim nadużyciem. Ale i tak staram się udowodnić zbliżoną tezę w nowym – ale nie młodym, bo już 65-letnim i z tej urodzinowej okazji powiększonym do rozmiarów gazetowych – „Przekroju”.