Ziemia drży wewnętrznie dźwiękiem G, ludzkie DNA zresztą podobnie – tak przynajmniej twierdzą naukowcy. Ludzie z White Vinyl sprawdzili, jak brzmiałby cały Układ Słoneczny, gdyby teorię strun potraktować dosłownie. Słuchając wszechświata można poczytać, jak Brian Eno zachęca do śpiewania, bo śpiew stanowi klucz do długiego życia i zgrabnej sylwetki, łagodzi temperament i ułatwia nawiązywanie nowych przyjaźni.
O życiu ze stoperem w ręku pisze „New York Times”. Artykuł długi, ale nie żałuję ani sekundy mu poświęconej. „Independent” pisze o wytwórniach zakładanych przez artystów (Jack White, Grizzly Bear) oraz o tym, że teledysk odżywa. I to w nowej formie, bo – jak to ktoś ujął w innym miejscu – konkurencją dla nowopowstających klipów nie są już wysokobudżetowe superprodukcje z MTV, ale LOLkot z YouTube.
Jak wymyślić gatunek muzyczny – opisuje „Gawker” na przykładzie chillwave/glo-fi/sam dokończ. Dwie ciekawsze tezy tekstu „PopMatters” o tym, jak technologia zmienia słuchanie, to: 1) bezdenne zasoby iPoda ostatecznie owocują powracaniem do tych samych piosenek; 2) możliwość natychmiastowej zmiany utworu sprawia, ze zamiast skupiać się na muzyce już grającej, mózg już kombinuje, czego posłuchać później – albo czy nie zmienić od razu na coś lepszego.
„Wall Street Journal” zmontował arcyciekawy artykuł o korporacyjnych konszachtach Black Eyed Peas. Zresztą nie tylko u nich można przeczytać, że sponsoring muzyczny rośnie. KSpace zastanawia się, czy analogowe syntezatory czeka taka sama kariera, jak płyty winylowe, a nasz „Ruch Muzyczny” całkiem serio pyta: Czym jest piękno?
John Mayer streścił dzień z życia muzyka w czterech filmowych minutach, Joni Mitchell pojechała po Dylanie, „Chicago Magazine” wybrał 40 najlepszych płyt z Chicago, „New York Times” zebrał bestsellery restauracyjne, a „New Yorker” publikuje obszerną sylwetkę Duke’a Ellingtona, za motyw przewodni obierając sobie kwestię rasizmu.
Krytycy „NYT” wyręczyli Polaków i wybrali najlepsze wykonania Chopina ever, a Simon Reynolds docenił Mirę Kubasińską i Breakout (dół strony). A w temacie pisarstwa muzycznego jeszcze dwa artykuły: praktyczna wyliczanka jak pisać o muzyce w 2010 roku, znana już pewnie bywalcom ILM, oraz teoretyczny wpis muzykologa Stephena Grahama o miejscu krytyka w Web. 2.0.
Zacząłem od kosmosu, to i kosmosem skończę: w Somalii pewni ludzie odkryli, że muzyka jest sprzeczna z islamem. Dlatego postawili lokalnym stacjom ultimatum: albo przestaniecie nadawać muzykę, albo… przestaniecie nadawać. Ci odważniejsi poszli w konkret.
Calvin, jak wszyscy, walczy z deszczem.
wall street o BEP – bardzo ciekawy tekst. szkoda, że zabrakło rozwinięcia – Tom Ewing a freetardyzm, nie trzeby kupować BEP by słuchać ich muzyki – ale to chyba nie to medium na takie rozkminy. kilka wrzuconych miałem już otwartych do czytani, ale jak zwykle udaje ci sie mnie zaskoczyc. lubię to!
@Ziemia drży wewnętrznie dźwiękiem G, ludzkie DNA zresztą podobnie
Most American car horns are in the note of F.
A polskie telefony stacjonarne zawsze podawały „A”. Jak nie mieliśmy pod ręką kamertonu, to stroiliśmy instrumenty/głosy do słuchawki. (Komórki wrogiem muzyki).
hehe. niezłe!
tak, sam kiedyś tak próbowałem nastroić gitarę :-)