Portico Quartet
To nie jest muzyka do słuchania na żywo. Wystarczyłoby trochę złamać materiał studyjny, opuścić od czasu do czasu parzyste metrum. „Line” to piękny kawałek, ale po kilku przesłuchaniach nie ma już tajemnic, a sucha precyzja to za mało. Albo zatrudnić hang drum do czegoś więcej niż tylko przygrywanie solówkom saksofonu – traktowanych zresztą w bardzo rockowy sposób. Elektronika wypuszczana jednym przyciskiem robi nastrój, ale tego akurat aż nadto. Koleś obok mnie, który w pierwszych minutach koncertu próbował przebić piętą podłogę, pod koniec półleżąc bawi się okularami. Jest przyjemnie.
W przerwie kupuję kawę – niepotrzebnie.
Po przerwie Mariusz Adamiak przeprasza publiczność za to, że zaprosił Pata Metheny’ego.
Mostly Other People Do the Killing
Krawaciarze w średnim wieku potrzebują dwóch taktów, by postawić na baczność salę uśpioną przez młodzież w krótkich spodenkach. Koleś przede mną nie wytrzymuje i zaczyna bębnić na wyimaginowanej perkusji. Nie wytrzymuje też bęben basowy i Kevin Shea musi go dyskretnie łatać. Później będzie regularnie dokręcał talerze. Przestaję zwracać uwagę na metrum, bo trudno liczyć coś, czego nie ma. Shea to Zwierzak: taki sam temperament, ten sam chaos, nawet wyglądem i gestykulacją upodobnił się do perkusisty Muppetowego sekstetu. Peter Evans odkrywa dla mnie kilka nowych zastosowań trąbki.
Zgranie zespołu przy takiej rozsypce tematów jest wręcz kuriozalne. W każdym utworze upychają strzępy kilku kompozycji, mimo że przestrzeń dla rzeczy uprzednio skomponowanych jest ściśle reglamentowana. Cały występ to wyczekiwanie, co stanie się w następnej sekundzie – ani razu nie udaje mi się przewidzieć. Z dziesiątek wyimprowizowanych tematów, o których powtórzenie błagam w myślach – ani jednego nie powtarzają. To nie jest muzyka do słuchania z płyt – chyba że raz.
Pharoah Sanders Quartet
Czytać na głos, wystukując stopą szybkie 4/4:
Sztampa, sztampa, sztampa, sztampa | sztampa, sztampa, sztampa, sztampa | sztampa, sztampa, sztampa, sztampa | solo, solo, solo, solo (fortepian) | solo, solo, solo, solo (kontrabas) | solo**, solo, solo, solo (bębny) | sztampa*, sztampa, sztampa, sztampa | sztampa**, sztampa, sztampa, sztampa | sztampa**, sztampa, sztampa, sztampa | solo***, solo, solo, solo (fortepian) | solo, solo***, solo, solo (kontrabas) | sztampa, sztampa**, gdzie perkusja? | sztampa sztampa sztampa sztampa | Sanders tańczy, Sanders śpiewa | mimo wieku robi zgięcia | sztampa, sztampa***, sztampa***, sztampa*** | sztampa, sztampa, sala śnięta | Sanders krzyczy, sala milczy | Sanders krzyczy, sala krzyczy | sztampa, krzyczy, sztampa, ziewa | sztampa*, sztampa**, sztampa***, sztampa*,**,*** | solo, solo, Sanders tańczy | solo, solo, Sanders tańczy | solo, solo, marsz triumfalny | sztampa, sztampa, sztampa, zwiałem | sztampa, sztampa, sztampa…
*William Henderson uśmiecha się do fortepianu mimo świadomości, że będzie grał przez najbliższe 30 minut te same dwa akordy
**basista Nat Reeves patrzy w sufit
***perkusista Joe Farnsworth łypie na kogoś ładnego w pierwszym rzędzie
Pytałeś wczoraj o stosunek muzyków MOPDtK do jazzowej tradycji: czy ich dekonstrukcja ma charakter czysto prześmiewczy, czy stanowi raczej rodzaj hołdu? We wkładce do płyty jest to wyjaśnione dość szczegółowo:
„Like countless other jazz musicians and ensembles, we are deeply indebted to Ornette Coleman. His ideas about freedom and structure have had a profound impact on the way I write and the way we play as a group, and his knowledge of music history and inclusive historical approach anticipates and informs ours. In addition to the obvious similarities in instrumentation, Ornette has deeply affected the way we think about music, and the way we improvise.
Ornette was and is extremely aware of both how his music fits into a greater historical narrative, and how it challenges conventional history by questioning the concepts of musical 'value’, 'hierarchy’, and 'quality’. By following his lead, and the contributions made by Charles Mingus, the AACM, the ICP Orchestra, Clusone Three, and others, we have arrived at the conclusion that non-linearity, stratification, and fragmentation of musical ideas create the kind of jazz we love to play.”
I dalej idzie w podobnym tonie, aż dochodzi do opisu utworów, gdzie z kolei jest napisane, np. tak:
„This tune is very much based on early ’60’s 'Trane and other 'over-the-top’ macho-jazz of the 60’s.”
Całość podpisana przez lidera, czyli basistę Moppę Elliotta. Myślę, że najlepiej ich stosunek oddaje ten fragment: „We try to make music that is fun, and for us, 'fun’ means risk and parody and chaos and pop and beauty and be-bop and dissonance and smooth jazz and sometimes breaking things”.
Bardzo ciekawe, dzięki. Ornette Coleman mnie nie dziwi, zastanawiałem się właśnie nad Coltranem i Milesem. Czyli wyśmiewają jednocześnie szanując – to możliwe jest tylko w tym gatunku.
Że myśmy się nie spotkali…
Co do Portico – zgadzam się w 100 proc. Pharoah Sandersa też nie widziałem do końca, ale zapowiadało się na świetne stare nagrania bez świetnej starej oprawy, czyli zamiast zespołu afrojazzowego (gdzie te chórki? gdzie te przeszkadzajki?) zwyczajne trio w tle. Choć mówią, że później było lepiej i skończyli po północy (ale różne rzeczy mówią).
Natomiast MOPDtK mnie rozwaliło kompletnie. Zespół, który znałem tylko z MySpace’a, a teraz poszukuję płyt, w Sali Kongresowej mi sprzątnęli sprzed nosa. Nabyłem tylko album saksofonisty Jona Irabagona, który jest po prostu mistrzem.
Wychodziłem około północy i nie było lepiej (poza wokalami, w tych okolicznościach nawet interesujących).
A zespół miał trochę taki, jakiego potrzebuje – bezkolizyjny, do przygrywania trwającej kwadrans solówce, znoszący dziwactwa i humory. Partie samego Sandersa mnie osobiście też wydały się skrajnie mechaniczne…
Ciekawe: z trzech czwartkowych koncertów tylko jeden był dobry, ale na tyle, by pozostawić pozytywne wrażenie po całym wieczorze.
Nic tylko się zgodzić, moje refleksje bardzo podobne, nawet słowa te same się cisnęły na usta. Obiecane zdjęcia tutaj
http://www.popupmusic.pl/no/27/galerie/185/warsaw-summer-jazz-days-2010
A ode mnie wyjaśnienie, dlaczego wczoraj zareagowałem Milesem, a nie Jacksonem:
http://www.youtube.com/watch?v=LGBPSx1Zxlo
@Bartek Chaciński:
Płyt MOPDtK szukałem swego czasu w Polsce i obawiam się, że żaden ze znanych mi dystrybutorów nie miał ich w swojej ofercie, może po koncercie coś się zmieni, ale zważywszy na jednak skromną frekwencję i fakt, że wydają dla własnej wytwórni, to mało prawdopodobne. Pełna oferta jest na Squidco.com, z którego korzystam dość często. Mają dobre ceny: przy zakupie dwóch płyt z przesyłką wyjdzie po 56 zł za sztukę, więc niewiele drożej niż były w Kongresowej…
Oglądając wyjaśnienie od razu sobie przypominam, dlaczego to wyparłem
Jako wiernemu słuchaczowi Trójkowej Listy Przebojów w czasach liceum u mnie wyparcie odpada :-)