Bronić NME to jak nazywać Q opiniotwórczym. Ale oprócz obowiązkowego i usprawiedliwionego pośmiania się, może warto skorzystać z paru obserwacji, bo to cenny głos spoza naszego polskiego komunistycznego kontekstu.
Żenujący w tej relacji jest brak wzmianki o polskich wykonawcach. Przyjechali posłuchać samych swoich na wyjeździe – genialne.
Jedzenie mozna poprawic. Ochrone zmienic. Chociaz trudno zrozumiec dlaczego te dwa aspekty wypadly az tak slabo na tle calej reszty. Ale najwiekszym problemem dla ludzi z drugiej strony zelaznej kurtyny pozostanie absurdalny nakaz picia piwa za kratami. Skoro da sie uchwalic specustawy wylaczajace z tego prawa 4 stadiony, to moze za jednym zamachem da sie dopisac te kilka festiwali? ;-)
Jeszcze w jednym punkcie NME trafia w dyche. Wbrew krazacej legendzie o atmosferze OFFa, to w miedzysceniu przeciez szalu nie ma. No chyba, ze ziewanie, krojenie kielbasy plastikowym nozem i sączenie chrzczonego piwa sklada sie na super atmosfere.
Aha i jeszcze jedno – soundchecki konczace sie pol minuty przed koncertem tez za bardzo nie przyczyniaja sie do budowania atmosfery :-)
Z drugiej strony częściowo dzięki tym faszystowskim zwyczajom na OFFie nie widziałem hord nawalonych imprezowiczów, a na trawie, czy deskach sceny eksperymentalnej można było bezpiecznie usiąść, nie tytłając się piwem, czy pozostałościami kiełbasek. Jedyny uraz, jaki można mieć to brak taniego, zróżnicowanego jedzenia i picia.
OT: Lecę sobie ja pewnego zimnego lipcowego dnia do Rzymu i trafiam w magazynie pokładowym LOT na Twój tekst o winylach. Było napisane – zabierz swój egzemplarz, ale nie zabrałem. Masz gdzieś pedeefa czy inne coś?
Nigdzie się człowiek nie skryje! A serio, to jesteś trzecią (znajomą) osobą, która to wychwyciła, i to jest bardzo fajne. Może wrzucę tu niedługo całość, bo wersja pokładowa była też wersją mocno skróconą (ze względu na dwujęzyczność).
Z mojej perspektywy wizyta NME zaowocowała dużą ilością rozmów typu: 'Jak NME zrobi wywiad, i artysta będzie jeszcze miał ochotę na kolejny, to go dostaniesz’.
OFF’owa niedziele w oczach Clash’a z interesujaca konkluzja promujaca ten festiwal: „If you want an unforgettable festival experience next year that won’t burst your budget – Turn OFF! Tune in! Get over here! Dziekujemy POLAND!” http://www.clashmusic.com/live-review/off-festival-sunday
@ miedzysceniu przeciez szalu nie ma. No chyba, ze ziewanie, krojenie kielbasy plastikowym nozem i sączenie chrzczonego piwa sklada sie na super atmosfere.
hmmm, a jaka chciałbyś atmosferę na festiwalu? bo serio nie wiem. Mnie się zdawało, że było przyjemnie piknikowo, bez stresów i syfu, poza tym wywołanym deszczem, mnóstwo miłych, wyluzowanych ludzi, sporo dzieci, przyjemna mieszczańska impreza z dobrą muzyką i nawet spięcie z ochroną w temacie tego, jakie używki są dozwolone, a jakie nie, nie było jakieś szczególnie stresujące, raczej normalna wymiana opinii z nastawieniem na kompromis. przez te 3 dni nie zaobserwowałem żadnej niepokojącej akcji, żadnych wkurwionych ludzi z włączonym trybem agresji, nie wpadłem w żadne stosy śmieci, nikt nie oblał mnie piwem pod sceną – nie mam chyba większych wymagań.
Akurat rok temu byłam w Londynie. Tradycyjnie musiałam kupić kilka razy nme. w gorszych czasach czytałam po prostu gdzie popadło. Pewnego ranka w Asda myślałam, że świat się kończy. Przeczytałam te notke o Off’ie i nie wiedziałam, co myśleć. Miałam całkowicie sprzeczne informacje od siostry. Sama w tym roku przekonałam się, że redaktorzy nme od złej strony podeszli i chyba byli w naprawdę złych humorach lub też… nie wiem, co jeszcze.
Pełna kultura, pełna OFF.
[…] mi od razu przypomniało, jak trzy lata temu zastanawialiśmy się, na ile takie rzeczy mogą faktycznie Offowi zaszkodzić. Widać mogą. I po tegorocznej edycji w świat pójdą pewnie […]
bo my, proszę pana, jeszcze daleko od normalności. i ten obowiązkowy komunizm jakoś dalej pasuje, jak widać.
NME? Phi
Bronić NME to jak nazywać Q opiniotwórczym. Ale oprócz obowiązkowego i usprawiedliwionego pośmiania się, może warto skorzystać z paru obserwacji, bo to cenny głos spoza naszego polskiego komunistycznego kontekstu.
Żenujący w tej relacji jest brak wzmianki o polskich wykonawcach. Przyjechali posłuchać samych swoich na wyjeździe – genialne.
Jedzenie mozna poprawic. Ochrone zmienic. Chociaz trudno zrozumiec dlaczego te dwa aspekty wypadly az tak slabo na tle calej reszty. Ale najwiekszym problemem dla ludzi z drugiej strony zelaznej kurtyny pozostanie absurdalny nakaz picia piwa za kratami. Skoro da sie uchwalic specustawy wylaczajace z tego prawa 4 stadiony, to moze za jednym zamachem da sie dopisac te kilka festiwali? ;-)
Jeszcze w jednym punkcie NME trafia w dyche. Wbrew krazacej legendzie o atmosferze OFFa, to w miedzysceniu przeciez szalu nie ma. No chyba, ze ziewanie, krojenie kielbasy plastikowym nozem i sączenie chrzczonego piwa sklada sie na super atmosfere.
Aha i jeszcze jedno – soundchecki konczace sie pol minuty przed koncertem tez za bardzo nie przyczyniaja sie do budowania atmosfery :-)
Z drugiej strony częściowo dzięki tym faszystowskim zwyczajom na OFFie nie widziałem hord nawalonych imprezowiczów, a na trawie, czy deskach sceny eksperymentalnej można było bezpiecznie usiąść, nie tytłając się piwem, czy pozostałościami kiełbasek. Jedyny uraz, jaki można mieć to brak taniego, zróżnicowanego jedzenia i picia.
OT: Lecę sobie ja pewnego zimnego lipcowego dnia do Rzymu i trafiam w magazynie pokładowym LOT na Twój tekst o winylach. Było napisane – zabierz swój egzemplarz, ale nie zabrałem. Masz gdzieś pedeefa czy inne coś?
Nigdzie się człowiek nie skryje! A serio, to jesteś trzecią (znajomą) osobą, która to wychwyciła, i to jest bardzo fajne. Może wrzucę tu niedługo całość, bo wersja pokładowa była też wersją mocno skróconą (ze względu na dwujęzyczność).
Z mojej perspektywy wizyta NME zaowocowała dużą ilością rozmów typu: 'Jak NME zrobi wywiad, i artysta będzie jeszcze miał ochotę na kolejny, to go dostaniesz’.
Ani razu nie mieli ochoty.
Za to obszernie o OFFie rozpisywalo sie przez wiele dni internetowe wydanie „Clash’a” i to pokazujac festiwal w pozytywnym swietle:
The Flaming Lips
http://www.clashmusic.com/feature/off-festival-2010-the-flaming-lips
Informacja, ze ekipa „Clash’a” wybiera sie na OFF’a:
http://www.clashmusic.com/news/clash-heads-off
Galeria zdjec z OFF’a:
http://www.clashmusic.com/photos/OFF-Festival-2010-photo-gallery
OFF’owy piatek w oczach Clash’a:
http://www.clashmusic.com/live-review/off-festival-friday
OFF’owa sobota w oczach Clash’a:
http://www.clashmusic.com/live-review/off-festival-saturday
OFF’owa niedziele w oczach Clash’a z interesujaca konkluzja promujaca ten festiwal: „If you want an unforgettable festival experience next year that won’t burst your budget – Turn OFF! Tune in! Get over here! Dziekujemy POLAND!”
http://www.clashmusic.com/live-review/off-festival-sunday
Czekam. Nie muszę chyba dodawać, że przywiozłem trochę winyli.
@ miedzysceniu przeciez szalu nie ma. No chyba, ze ziewanie, krojenie kielbasy plastikowym nozem i sączenie chrzczonego piwa sklada sie na super atmosfere.
hmmm, a jaka chciałbyś atmosferę na festiwalu? bo serio nie wiem. Mnie się zdawało, że było przyjemnie piknikowo, bez stresów i syfu, poza tym wywołanym deszczem, mnóstwo miłych, wyluzowanych ludzi, sporo dzieci, przyjemna mieszczańska impreza z dobrą muzyką i nawet spięcie z ochroną w temacie tego, jakie używki są dozwolone, a jakie nie, nie było jakieś szczególnie stresujące, raczej normalna wymiana opinii z nastawieniem na kompromis. przez te 3 dni nie zaobserwowałem żadnej niepokojącej akcji, żadnych wkurwionych ludzi z włączonym trybem agresji, nie wpadłem w żadne stosy śmieci, nikt nie oblał mnie piwem pod sceną – nie mam chyba większych wymagań.
ba, a jak ktoś Cię potrącił, to nawet mówił „przepraszam”. No, kulturalnie było.
nie masz całej relacji? daleko mam do empiku na razie
Mam:
A w empiku to już chyba kolejny numer.
Akurat rok temu byłam w Londynie. Tradycyjnie musiałam kupić kilka razy nme. w gorszych czasach czytałam po prostu gdzie popadło. Pewnego ranka w Asda myślałam, że świat się kończy. Przeczytałam te notke o Off’ie i nie wiedziałam, co myśleć. Miałam całkowicie sprzeczne informacje od siostry. Sama w tym roku przekonałam się, że redaktorzy nme od złej strony podeszli i chyba byli w naprawdę złych humorach lub też… nie wiem, co jeszcze.
Pełna kultura, pełna OFF.
[…] mi od razu przypomniało, jak trzy lata temu zastanawialiśmy się, na ile takie rzeczy mogą faktycznie Offowi zaszkodzić. Widać mogą. I po tegorocznej edycji w świat pójdą pewnie […]