Laurie Anderson – Homeland (Warner)
Na początku czerwca Laurie Anderson wspólnie z poślubionym niedawno Lou Reedem urządziła w Sydney ultradźwiękowy koncert przeznaczony tylko dla psów. Najwyraźniej wyżyła się właśnie na czworonogach, bo „Homeland” – pierwsza od dziewięciu lat płyta amerykańskiej awangardzistki – radykalna jest tylko w warstwie tekstowej.
W melodyjne, medytacyjne kompozycje Anderson przyodziewa zjadliwe komentarze dotyczące kondycji zachodniego społeczeństwa, skutków kryzysu ekonomicznego, powszechnej dyktatury rzekomych ekspertów i dorobku politycznego George’a W. Busha. Jak sugeruje okładkowa stylizacja na Chaplina, poważne tematy Anderson traktuje z przymrużeniem oka, bo wie, że większość z nich wkrótce straci aktualność. Muzyka nie powinna.
„Przekrój”