Układ pytanie-odpowiedź wcale nie musiał przypłynąć z Afryki. Do niedawna przyjmowano to za pewnik, ale teraz coraz częściej się podważa. Do kościołów, bo tam to się zaczęło, call-and-response prawdopodobnie przywlekli szkoccy imigranci. Byli analfabetami, więc uczyli się Pism na pamięć, powtarzając za lektorem linijkę po linijce. A stąd już prosta droga do negro spirituals i bluesa.
To wynalazek Williego Ruffa, jazzmana, muzykologa i etnografa z Yale, któremu Dizzy Gillespie uświadomił, że niektóre zgromadzenia czarnoskórych w południowych stanach (=najbardziej po-niewolnicze) ciągle śpiewają po gaelicku. Ale po całym kraju rozsypane są strzępy szkockiego importu – nawet u Indian.
Trochę więcej na stronie Ruffa. W 2007 roku urządzano całe konferencje na ten temat, było kilka dokumentów telewizyjnych, NPR szeroko komentowało to „odkrycie”. Jeśli szukać śladów w książkach, to tylko najnowszych.
Autocytat z dyskusji pod polecenia godnym tekstem „Hagiografia” Pawła Sajewicza, który tyczy się – czego może nie sugeruje powyższy komentarz – progrocka. Na Screenagers.pl znajdziecie cześć pierwszą (europejską) i część drugą („amerykańską”).
„Układ pytanie-odpowiedź wcale nie musiał przypłynąć z Afryki. ”
O ile pamiętam, Święcicki w „Jazz – muzyka XX wieku” też argumentował, że call-response nie pochodzi z Afryki (i w ogóle jazz stamtąd nie pochodzi), choć argumentacja inna. Proszę, jakich mamy pionierów.
Zerknąłem na ów tekst w Screenagers:
„jednolitość sceny undergroundowej powinna jawić się” ; „odbić w progresywną stronę myślnika”; „Niniejszy tekst jest próbą nowego odczytu”.
Też kiedyś myślałem, że wyjdę na mądrzejszego, jeśli będę konstruował podobne potworki, ale mi przeszło. Bida w tym polskim sieciowym pisaniu o muzyce. Jak nie porycsowy bełkot, to akademicki beton.
W podsumowaniach dekady Screenagers próbowało językowo godzić akademickie ambicje z internetowym luzactwem, ale to się bardzo nie udało – bo pewnie udać się nie może (Księżyk czy Hawryluk jednak zmieniają konwencję w zależności od tematu, chociaż – ponieważ? – są bardzo doświadczonymi writerami).
„bo pewnie udać się nie może”
Zgadzam się. Tak stawiając sprawę efekt byłby komiczny. Ale w łagodniejszych wersjach (bez przesadnego luzactwa i zbędnych akademickich gorsetów) da się to zrobić. I wtedy jest sukces.
@Bida w tym polskim sieciowym pisaniu o muzyce
sam masz na imię Bida;p ciekawych miejsc w polskiej sieci nie brakuje, a spisywanie pewnych inicjatyw na straty za nadmierny entuzjazm – bo takowo odbieram kwiecisty styl Pawła – jest zwyczajnym lenistwem. można się nie interesować progrockiem tak jak autor, ale trzeba docenić wkład pracy i poziom tekstu – pokaż mi teksty panów Księżyka i Hawryluka z ich lat 20tych, hmm? Paweł Sajewicz – reszta świat 7:0.
„ciekawych miejsc w polskiej sieci nie brakuje”
No, na jednym z nich jesteśmy. Ale to nieliczne wyjątki potwierdzające smutną regułę.
„spisywanie pewnych inicjatyw na straty za nadmierny entuzjazm – bo takowo odbieram kwiecisty styl Pawła – jest zwyczajnym lenistwem”
Za entuzjazm? Za styl. I możemy się spierać, czy jest on „kwiecisty”.
„można się nie interesować progrockiem tak jak autor, ale trzeba docenić wkład pracy i poziom tekstu”
Pierwsze naprawdę doceniam. I do autora, ani meritum nic nie mam (do progrocka mam).
Ale to symptom kondycji polskich serwisów muzycznych. Teksty w nich cierpią na a) gówniarski pseudoluz; b) profesorski kij w tyłku; c) postmodernistyczne pomieszanie z poplątaniem.
A czasem na a b i c jednocześnie.
„Paweł Sajewicz – reszta świat 7:0.”
:)
@ pokaż mi teksty panów Księżyka i Hawryluka z ich lat 20tych
Ej, z trudem znajduję swoje teksty sprzed 5-6 lat, a Ty pytasz o połowę lat 90. Wtedy to chyba tylko Usenet i kserówki. Ale zdaje się, że pomaturalny Księżyk miał fazę na… progrocka.
zaczytuję się teraz w Tylko Rocki – pełne archiwa pojawiają się na allegro, ale wciąż nie ma cyfrowego archiwum. czemu? chętnych imho nie zabraknie, chociaż przy lekturze sporej częscie tekstów można się wyłącznie pośmiać.
Styl@ nie chce mi się odkurzać odwiecznej dyskusji – ani wdawać się offtop – co sie w teksie liczy, ale w przypadku cyklu Hagiografia można przymknac oko na profesorskie zacięcie – substance only to tylko na wiki.