Odkryłem wczoraj na Re:Wizjach dwie rzeczy: że moja znajoma sprzed lat śpiewa w formacji Babadag i że formacja ta jest moim nowym Ulubionym Młodym Polskim Zespołem, przynajmniej w kategorii live. Nie będę linkował nagrań, skądinąd nielicznych, bo niczego nie oddają.
Musiałoby ich być zresztą z osiem, żeby ogarnąć balladowe banjo, DCD-meets-KzwW, niedokończony post-rock (brawa za to zdjęcie napięcia zamiast oczekiwanego wybuchu), słodkie plumkania, pętle a capella, gitarową Julię Marcell, wokalizowany ambient, a nade wszystko jazzowe myślenie zgodne z zasadą: nowy kawałek = nowy kosmos.
Aha: Olu, zbyt dobrego masz perkusistę, żeby tak siedział.
„jazzowe myślenie zgodne z zasadą: nowy kawałek = nowy kosmos” – Kwintesencja!
Jakby psor od muzyki tak dzieciom w szkole wykładał, to by te dzieci później nie podchodziły jak pies do jeża i jazz by się im nie kończył na Stingu i Kennym G.
Można cytować?
no lepsze niż tres b ;-)
Przekażę Hubertowi ;] A sobie wezmę do serca.
Mariusz, a wiesz że to co widziałeś wczoraj to jest w dużym stopniu Twoja zasługa? Połowa moich CDRów od Ciebie pochodzi, a więc duża część mojej muzycznej edukacji. :)) Tym bardziej strasznie mi miło że TOBIE się podobało!
I gratuluję, bo konsekwentnie pracujesz na miano jednego z najbardziej rzetelnych, kulturalnych i obytych muzycznie polskich recenzentów!!!
Tośmy sobie pokomplementowali, a teraz zabierajcie się za nagrywanie płyty, żebym miał co wypalać na tych CD-Rach.
nie poganiaj, nie poganiaj
Koncert rzeczywiście znakomity.
Wszedłem sobie na majspejsa, odpaliłem pierwszy z brzegu utwór („Clay”) i szczęka mi opadła.
[…] zeszłoroczną rekomendacją Mariusza Hermy (tutaj) w końcu dotarłem na Babadag. Potwierdzam stwierdzone już fakty – znakomity perkusista, […]