Rozmawiałem z wieloma wiolonczelistami i w pierwszym kwartecie jest takie miejsce, w którym nie da się normalnie utrzymać smyczka. Bierzemy go w garść i gramy jak jakiś ludowy grajek, zapominając o klasycznym uchwycie. Do tego na partyturze są komentarze w rodzaju:
Nie żałować smyka! Więcej! Głośniej! Jeszcze głośniej! Szeroko! Całym smykiem!
Skrzypkowie i altowiolista mogą jeszcze liczyć na grawitację, bo grają smyczkiem ustawionym w pionie. Wiolonczelista trzyma go w poziomo, a nacisk musi pozostawać jednakowy.
.
Z Michałem Pepolem, wiolonczelistą Royal String Quartet, o ich najnowszej płycie z kwartetami Góreckiego nagranej dla brytyjskiego Hyperionu.
zrozumialem niewiele, ale czyta sie świetnie.
Może mógłbym coś rozjaśnić?