Battles – Gloss Drop

Battles – Gloss Drop (Warp)

 

Co robi eksperymentalny nowojorski kwartet rockowy, gdy w połowie sesji nagraniowej opuszcza go wokalista? Odkręca cały proces, cofa się do początkowego stadium prac i próbuje nie ulec rozpaczy. „To jak ze skokami wzwyż. Jeśli ktoś podniesie ci znienacka poprzeczkę, z początku będziesz wściekły – tłumaczył mi niedawno gitarzysta Ian Williams. – Ale po osiągnięciu celu będziesz zadowolony, bo awansowałeś na wyższy poziom”.

Okrojone o głos Tyondaia Braxtona już-trio Battles podciągnęło się niewątpliwie w zakresie nowych technologii. Każdy z muzyków zamykał się we własnym ministudiu, nagrywał na własny komputer, a kolegom przedstawiał dopracowane, ale znowu własne pomysły. Takie samotnicze dłubanie sprzyja jednak przywiązywaniu się do koncepcji najwcześniejszych, a nie najlepszych. I szlifowaniu ich aż do stanu przydatności. Stąd też większość materiału z „Gloss Drop” okazuje się muzyczną przeciętnością podrasowaną humorem, kolorową produkcją (tuziny brzmień syntetycznych, analogowych i samplowanych), bogactwem rytmów (latynoskich, funkowych, często asymetrycznych) i głosami gośćmi bardzo rozmaitych: Matiasa Aguayo z Chile, Yamantaki Eye z japońskiego Boredoms, Kazu Makino z Blonde Redhead oraz samego Gary’ego Numana, którego moglibyście jednak przegapić. Tak jak i cały album.

„Przekrój”

Fine.




Dodaj komentarz