…to z serca:
I was going and meeting different families, and it’s almost an expectation for you to demonstrate your drumming skills. From that they can determine what kind of character you are, what kind of person you are…a lot of trust develops from your drumming skills.
.
Ze wspomnień Darrena Cunninghama (a.k.a. Actress) z wizyty w Kongo.
.
jeśli to nie naciągana prawda, to bardzo fajne podejście. ja to sam trochę oceniam ludzi po ich stosunku do muzyki. najwyżej są ci, co tworzą. wstyd się przyznać w obecnych czasach, bo na drugim końcu są ludzie, których dyskryminuję wewnętrznie – tacy, którzy nie wykazują w kierunku muzyki choćby odrobiny pasji…
a z Polski jestem, a nie z Kongo…
W liceum na pierwszej lekcji polskiego nasza młoda polonistka pytała kolejno wszystkich o preferencje muzyczne. Po co, to uświadomiłem sobie dopiero wtedy, gdy jedna z bardziej udekorowanych dziewcząt rzuciła „Hip-hop”, a pani odpowiedziała pod nosem: „Tak myślałam”. (To były czasy Leroya, Wzgórza Ya-Pa 3, itd.; przynajmniej w Myślenicach).
Stąd też gdy przyszła moja kolej, odpowiedziałem dumnie: „Rock progresywny”. A znałem wtedy bodaj tylko „Misplaced Childhood” do czwartego tracku (wolałem zwykle repetować „Kayleigh” & „Lavender” niż iść dalej) i pół jakiejś składanki Genesis. Na co dzień siedziałem przy (upadającym powoli) RMF-ie, REM-ie, Vangelisie, Simonie & Garfunkelu, Eltonie Johnie, starym Perfekcie, własnych kasetowych składankach z hitami (od hymnów olimpijskich po „Bolero”) i w ogóle czymkolwiek, co wpadło w ręce. Ale odpowiedź musiała być prawidłowa, skoro przez 4 lata problemów z polskim nie miałem.