Z końcem sierpnia wielu zamyka sezon festiwalowy, a dla mnie wchodzi on dopiero we właściwą fazę. Chopin Chopin Chopin i jego Europa, Sacrum Profanum, Warszawska Jesień, od niedzieli Skrzyżowanie Kultur, a na horyzoncie La Folle Journée, Unsound i Free Form – ten ostatni w najlepszym jak dotąd składzie i po niewątpliwie korzystnej zmianie lokum. W Krakowie mają jeszcze Jesień Jazzową, we Wrocławiu – Avant Art.
W związku ze Skrzyżowaniem pierwszy raz w życiu telefonowałem do Nigerii, gdzie otoczony dziewięciorgiem dzieci słuchawkę podniósł Femi Kuti. Dzięki Avant Artowi całą godzinę oddał mi Kevin Martin trochę a.k.a. The Bug, a trochę King Midas Sound. Niby skrajnie różne osobowości (i osobliwości) sceniczne, ale coś ich łączy: obaj chętniej niż rozmawiać o muzyce narzekaliby na władze własnego kraju.
.
Mam wrażenie, że tylko ja nie darzę sympatią Free Formu i nie rozumiem czemu tyle ludzi się teraz nim zainteresowało. Rok temu nie było czasem Robyn? Poza Vitalikiem nie widzę niczego dla siebie, a i on podobno nie live a dj set.
Za to na sam dźwięk słowa Unsound przebieram nogami.
Zadziwia mnie, że Free Form co roku ma mocno przeciętny line up, a jednak cały czas udaje się ten festiwal kontynuować. Tym razem nie ma nawet jednego dwóch ekscytujących nazwisk (tak jak rok temu Robyn). Jeśli chodzi o Unsound szykuje się rewelacja. Żałuję, że nie mogę być w Cracktown od początku, ale program ułożony jest na szczęście tak, że najwięcej dobra przypada na dni 13-16.10.
natomiast w ogóle nie jestem fanem festiwali jako głównej formy obcowania z muzyką i poza Unsound nie ma właściwie wydarzenia, na które „czekam”.
ech, nie dla mnie skrzyżowanie kultur w tym roku ;(
Jak widać nie tylko Ty, Warna (nb. https://www.ziemianiczyja.pl/2010/10/speech-debelle-ciagle-bez-formy/ )
Ale mam jedno dobre wspomnienie z FFF: Julię Marcell solo przed tuzinem wczesnoprzybyłych. W tegoroczny festiwal uwierzyłem, bo a) zmiana miejsca b) bardzo chciałbym zobaczyć Skinnera jeszcze jako The Streets.
na naszych małych wioskach też są festiwale i niekoniecznie zamykają się one z końcem lata. A nawet odwrotnie. Chopina oczywiście nie mogło zabraknąć, i tak od trzydziestu cieszy nas on „w barwach jesieni”. No a za chwilę Musica Sacromontana. Wkurza mnie, gdy mówią, że to polski Mozart jest bohaterem, ale … jak tu inaczej poinformować wielkomiejskie media, że WARTO ?!