Björk obudowała swój ósmy album multimedialną infrastrukturą, w skład której wchodzą aplikacje przygotowane wespół z Apple, nowatorskie instrumenty, rozbudowana strona internetowa, teledyski, edukacyjna scenografia koncertowa, wreszcie 10 kamertonów, każdy dostrojony do jednej z 10 piosenek. Te ostatnie inspirują się fazami księżyca („Moon”), grawitacją („Solistice”), rozwojem kryształów („Crystalline”) czy wirusów („Virus”). Hasło: „Natura, muzyka, technologia”. Odzew: „Słuchaj, ucz się, twórz”.
Słuchać Björk każe nam przede harfy, organów czy gamelanu, czyli instrumentów, które potrafiła skłonić do współpracy z komputerem. Oszczędne aranżacje z ogromnymi przestrzeniami ciszy pomiędzy dźwiękami mają reprezentować kosmos wraz z niedostępną zmysłom ciemną materią. „Biophilia” bazuje na tego rodzaju makropomysłach i w tym względzie, jak przyznaje sama artystka, przypomina „Homogenic”. Podczas gdy „Vespertine” dotyczyło „małych rzeczy”, a na „Volcie” Björk chaotycznie miotała się pomiędzy stylistykami, tym razem wybiera przejrzystość. Dlatego więcej uwagi poświęciła strukturom utworów niż ich brzmieniu.
Szczęśliwie przyłożyła się też do melodii, dzięki czemu „Biophilia” jest jej najbardziej przystępną, piosenkową i zwyczajnie przyjemną płytą od kilkunastu lat. A przy tym niezwykle świeżą dzięki niespotykanemu wcześniej u Björk instrumentarium. Być może będzie zarzewiem jakże potrzebnej rewolucji w przemyśle muzycznym. Ale wystarczy, że jest krokiem naprzód w osobistej ewolucji Björk.
„Przekrój”
.
@ „Biophilia” jest jej najbardziej przystępną, piosenkową i zwyczajnie przyjemną płytą od kilkunastu lat.
To ja chyba innej płyty słuchałem. Nie to, że mi się nie podoba, ale piosenkową i przystępną bym jej nie nazwał, serio.
Coś poza „Hollow” i „Dark Matter” stanowi wyzwanie dla postronnego słuchacza? Bo reszta płyty to przyjemne melodie na tle jeszcze przyjemniejszych dzwoneczków i innych plumkań, z akcentem na strukturę (kompozycję, piosenkę) a nie brzmienie (antypiosenkowe rzeczy z lat ’00).
Dla mnie to pierwsza płyta Bjork od „Homogenic”, którą mogę rozdawać w prezencie bez uprzedniego badania gustu obdarowywanego.
Czy ja wiem czy „Moon” i „Solstice” są takie przyjemne… No i ciężko jednak tam doszukać się jakieś struktury. Dość jednostajne plum, plum, plum… Wyzwaniem może być ich słabość kompozycyjna raczej ;) „Thunderbolt” też raczej piosenką bym nie nazwał.
No ale ja do dzisiaj nie rozumiem rzekomej nieprzystępności „Medulli” na przykład.
Q: Biophilia is different from the previous albums because it does not seem to aim at always creating unheard „sonic textures”; instead the emphasis here seems to be the composition (song structures, choir arrangements etc). Were you aware of that? Was that a delibarate risk you took?
A: Thank you, that is so spot on. I feel grateful someone gets me. This album is about patterns and structures.
Poza tym nie jesteś zbyt reprezentatywnym słuchaczem :-)
wychodzi na to że niepiosenkowa bjork jest i dla mnie bardziej przystępna. na pewno jest to ostatnia płyta bjork (nie licząc drawing…) którą dałabym w ciemno jako prezent. wciąż się osłuchuję z tym album, zostawiam go na jakiś czas i znów wracam sprawdzić czy lody zostały przełamane. nie jest to siłowe słuchanie, namolne dawanie jakiś szans, czasem zdarzają się tego rodzaju wyzwania, które jako takie dają dziwny rodzaj przyjemności.
Zgadzam się raczej z Żemi. Nie uważam, żeby to była płyta jakoś strasznie trudna w odbiorze, ale to raczej „Volta” wydawała mi się próbą nagrania czegoś bardziej popowego i „luźnego”. „Biophilia” jest dla mnie powrotem do klimatów bardziej hermetycznych i robienia muzycznego „high art”. Co zresztą Bjork bardzo wychodzi. Mimo to nie do końca jakoś tę płytę czuję. Podoba mi się, ale bez porywów. Może jeszcze czas na to przyjdzie .
„Cosmogony” cudne i faktycznie jedna z najprostszych piosenek Bjork. To jest tak po prostu „ładne”, ale w jak najlepszym znaczeniu. Reszta płyty jednak daleka od prostych chwytliwości i wymaga nieco cierpliwości.
Dawno nie słuchałem tak misternie dopracowanych dźwięków. Na tej płycie nawet cisza gra cudowną melodią. Co ciekawe, właściwy, pełny odbiór „Biophilii” możliwy jest tylko w ciszy i skupieniu, i tylko na sprzęcie wysokiej klasy. w innym przypadku cała ta misterna tkanka po prostu nie współbrzmi, nie zazębia się. Wielki album małej dziewczynki o wielkim sercu.