Paweł Mykietyn – Pasja wg św. Marka (NiNA)
Pisał ją na prymitywnym syntezatorze Casio, który sprawił sobie jeszcze w latach 90. Już na scenie posłużył się śpiewającym po hebrajsku chórem, nieskrępowanym sopranem Urszuli Kryger (w roli Chrystusa) i suchymi recytacjami Macieja Stuhra (Piłat). Sonorystyczne ukłucia smyczków zestawił z miękkim zawodzeniem saksofonów (orkiestra kameralna Aukso pod kierownictwem Marka Mosia), hardrockowe gitary ze szmerem cykad, przepiękne fragmenty tonalne z dwuznacznym postękiwaniem. A jakby tego było mało, odwrócił też bieg Chrystusowej męki: rozpoczyna od samotności na krzyżu, a kończy w tłumie wyczekującym pocałunku Judasza.
Zaprezentowana trzy lata temu na festiwalu Wratislavia Cantans „Pasja wg św. Marka” to dzieło kluczowe dla polskiej muzyki partyturowej ostatniej dekady, ale także dla samego Mykietyna. W niej skumulowały się studia mikrotonowe i postmodernistyczne ciągoty kompozytora. Wraz z nią rozpoczęła się również jego fascynacja wielkimi formami muzycznymi – potem była jeszcze symfonia „Vivo XXX” oraz tegoroczna „III Symfonia na alt i orkiestrę”. Półtorej godziny muzyki niewygodnej, ale koniecznej.
„Przekrój”
.
Fajnie, że to wreszcie na płycie wyszło. W moich nieco niezdarnych eksploracjach na polu muzyki współczesnej, Mykietyn jest jednym z przyjemniejszych zjawisk. Bardzo mi jakoś pasuje. „Pasja” zdaje się różnie jest odbierana przez krytyków „poważnych”, ale mnie bardzo wciąga i intryguje.
Jak na razie Mykietyn przekonuje mnie bardziej niż Lang. Ten drugi momentami wydaje mi się zbyt wygładzony i nawet na swój sposób wyrachowany w łączeniu Reichowego minimalizmu z bardziej klasycznymi środkami. Ale może muszę więcej posłuchać.
A „III symfonia” jak Ci się podoba? Mnie na razie tak sobie.
Kiedyś Lang sporo świrował. Każdy utwór potrafił napisać w zupełnie innym stylu (dlaczego – mówi o tym w wywiadzie). A w „najładniejszych” momentach – weźmy „3 dla 13” i „Pasję” Langową, i potraktujmy na chwilę głos jak instrument – mijają się w zasięgu wzroku.
Jakoś nigdy ich do siebie nie porównywałem, bo odbierałem jako ludzi z zupełnie różnych światów. Mykietyn to kosmita, Lang to poważny akademik. Aczkolwiek łączy ich to, że obaj bardzo, bardzo dużo myślą, zanim usiądą nad partyturą, którą wypełniają potem podług wcześniej ustalonego algorytmu.
> A „III symfonia” jak Ci się podoba? Mnie na razie tak sobie.
Obie okazje wysłuchania „III Symfonii” na żywo przegapiłem, a z nagrań na razie nie chcę, więc – nie wiem! Czekam na zamówioną przez Sacrum Profanum „operę na sześciu raperów”!