Ścinki

.
Po lekturze tekstu o koreańskim raperze „Los Angeles Times” proponuje polityczne przemyślenia Femi Kutiego oraz artykuł o irańskim rocku z lat 70. Tyle o przydatności terminu „world music” – bo zawinił zapewne ten tag.

*

Wspólna płyta Lou Reeda i Metalliki najbardziej zaskoczyła mnie tym, że podobnie oceniły i doceniły ją tak dwa niekompatybilne media jak magazyn „Wire” oraz polska edycja „Newsweeka”. Ta druga już w tytule recenzji krzyczy: „Oto płyta roku!”.  A stawiałem na nowe Wilco, które utytułowano „Płytą totalną” (też 5/5).

*

Próbowałem zliczyć mój całkowity wyrób „Przekrojowy” (Hennessy, obiecywałeś). Należę do mniej płodnych autorów w tym kraju, ale około 140 recenzji, 60 większych artykułów i 50 wywiadów plus rozmaite zapowiedzi i małopowierzchniowe drobiazgi to jednak  moc znaków. Co zabawne, gdy siadam do tekstu – że przywołam sztampowe wyznanie artystów – często mam wrażenie, jakbym robił to po raz pierwszy; i jak najbardziej przekłada się to na czas pisania. Tym bardziej, że wypada unikać wszystkich tych okraszonych, rozedrganych, frapujących, barokowych, podlanych sosem, inkorporowania, ewokowania, jawienia się, zdążania nas przyzwyczaić, nie musieć niczego udowadniać, a mimo to udowadniać, móc obdzielić, nie tego się po nich spodziewać, perełek, brylantów, diamentów i kawała dobrego rockowego grania.

*

Sympatyczną grafiką „Spin” zilustrował tekst o nibynowym hiphopowym undergroundzie (kliknij, aby odrobinę powiększyć):

*

Nieprawdopodobny teledysk towarzyszy jednemu z głośniejszych japońskich singli tego roku – „PonPonPon” 18-letniej debiutantki Kyary Pamyu Pamyu. Plastikowy pop czy hardcore’owa psychodelia? Przy okazji: wyprodukowane przez tego samego pana nowe Perfume wcale nie jest dobre i RYM też to wkrótce zauważy.

.

Fine.




12 komentarzy

  1. warna pisze:

    Nie jest dobre, jest znakomite 8)

  2. Mariusz Herma pisze:

    Skąd ta znakomitość?

  3. Jestem pamiętliwy. Się spełni

  4. warna pisze:

    Z niesamowitej ręki Nakaty do programowania syntezatorów. Natural ni koishite to nieogarnialne przeze mnie mistrzostwo. Nee, Laser Beam, Fushizen na girl, Glitter – pop przyszłości, trzyminutowe dawki dopaminy. A najbardziej mi się podoba, że co drugi kawałek ostro zglitchowany, jakby na złość labelowi. Podobało Ci się w ogóle Game albo Triangle?

  5. krzysiek pisze:

    Teledysk do „Ponponpon” to zdecydowanie hardkorowa psychodelia. Śmiem twierdzić, że w kategorii „najbardziej konfrontacyjne rzeczy z Japonii” wygrywa z Merzbowem.

    A recenzent Newsweeka w tym samym zdaniu potrafił napisać a) o „trashmetalu” obecnym na „Lulu” i b) o Lou Reedzie jako „liderze” Velvet Underground. No to niech sobie słucha tego „Lulu”, na zdrowie.

  6. Mariusz Herma pisze:

    No tak, do aranżu „Natural-ni koshite” równie dobrze mógłby zaśpiewać Chaz Bundick, więc będzie się w Polsce podobać ;-)

    Skądinąd to kawałek sprzed 1,5 roku, więc wypadało się już nim nasycić. Prawie cała reszta „JPN” z singlowym „Spice” na czele to już w moim odczuciu typowy japoński densik od lat eksploatowany przez J-Pop. A brzmieniowo – przez samego Nakatę na pierwszych płytach Capsule. Mogłyby ten materiał spokojnie zagospodarować dziewczęta z AKB48 (które wydały w tym roku oczywiście nieporównywalnie słabszą płytkę), można by je puszczać w napisach końcowych anime. Zresztą, czemu tu się dziwić: Nakata pisze te kawałki pod zakontraktowane uprzednio reklamy, więc muszą być maksymalnie asekuracyjne – i tyle o glitchach ;-) Za kontekst bierzemy naturalnie media japońskie, a nie polskie czy nawet amerykańskie. Kilka poszatkowanych wokaliz to trochę mało i niby można by jeszcze mówić o ogólnym „uroku”, ale ja w tych prościutkich melodyjkach niewiele go niestety odnajduję.

    Mimo wszystko – trzymam kciuki, niech podbiją świat, zanim zrobią to Girls Generation albo AKB!

  7. Kamil pisze:

    Te Perfume włączyłem i wyłączyłem w tempie błyskawicznym. Nintendowa łupanka. Nie rozumiem zachwytów RYMa. Warna napisał, że „pop przyszłości” – broń boże nas od tego. Już wolę sto razy bardziej Rihanne :)

  8. Kamil pisze:

    A propos, Spin czujnie zauważył to co słychać od dawna – nowe pokolenie raperów robi konkretną robotę. Właściwie od kilku lat nacja czarnych jest chyba najbardziej kreatywna w muzyce popularnej – dużo dobroci znajdzie się h-h, R&B czy neosoulu. Tam moim zdaniem można szukać popu przyszłości :)

  9. Mariusz Herma pisze:

    Pierwsze głosy na RYM zawsze oddają die-hardzi, stąd czwórkowe oceny. Płyta wysoko debiutuje, wtedy słuchają jej postronni i ściągają z powrotem na ziemię.

  10. Kamil pisze:

    Dobrze ujęte – die-hardzi.

  11. Marceli Szpak pisze:

    @ Nieprawdopodobny teledysk towarzyszy jednemu z głośniejszych japońskich singli tego roku – „PonPonPon”

    Teledysk przepiękny, ale tego typu hiciaki to przecież Japończycy tłuką co roku od dobrych dwóch dekad. Tak jak na zachodzie co roku jest jakaś Beyonce, tak oni mają dziewczynki z kucykami i bum, bum, bum, bum, la la la.

  12. dawrweszte pisze:

    okraszonych, rozedrganych, frapujących, barokowych, podlanych sosem, inkorporowania, ewokowania, jawienia się, zdążania nas przyzwyczaić, nie musieć niczego udowadniać, a mimo to udowadniać, móc obdzielić, nie tego się po nich spodziewać, perełek, brylantów, diamentów i kawała dobrego rockowego grania

    Jeszcze „antycypuje”.

Dodaj komentarz