Gdy bardzo stroi

To ponad głosami i głowami śpiewaków pojawiają się bonusowe alikwoty. A raczej zaczynają być zauważalne, bo górne składowe harmoniczne poszczególnych partii sumują się i wówczas słychać coś przypominającego drumlę. Anglicy mówią na to: Angel’s Voice.

Poza eleganckim strojem aniołowi sprzyjają przepastne kościoły i jego wizyta zazwyczaj cieszy. Ot, miły drobiazg potwierdzający ostrość wykonania. Dzisiaj jednak znajomy pokazał mi nagranie – skądinąd zacnego polskiego chóru – w którym zjawisko to wprost trudno zdzierżyć.

Narzucają mi się od razu azjatyccy śpiewacy od gardeł, a od 3:05 to już w ogóle nie muzyka dawna, ale raczej new age.

.

Fine.




5 komentarzy

  1. Sajmon pisze:

    Wytrzymałem do końca, zdzierżyłem!

  2. Mariusz Herma pisze:

    Sam kawałek bardzo ładny, choć aranżowany chyba od linijki :-)

  3. magda pisze:

    oj, fruwa po sali!

  4. Raczek pisze:

    Ale o co Panu właściwie chodzi? Po pierwsze to nie muzyka dawna, a jej współczesne opracowanie… po wtóre zespół wybrał interpretację w pewnej stylistyce i realizuje ją, trzeba przyznać, na bardzo wysokim poziomie… A że całość nie w Pańskim guście, no cóż, o gustach się ponoć nie dyskutuje.

  5. Mariusz Herma pisze:

    W tekście chór/zespół otrzymuje wyłącznie pochwały (dwie). „New age” i „trudno zdzierżyć” dotyczą „angel’s voice”, którego wystąpienie świadczy o wykonawcach jak najlepiej. Muzykom Lumen Vocale bardzo więc tutaj schlebiam. Komentarz dotyczył równoległego prowadzenia głosów, żaden wstyd. A rzecz bardzo w moim guście, dlatego słuchałem.

Dodaj komentarz