Kari Amirian – Daddy Says I’m Special

Kari Amirian – Daddy Says I’m Special (EMI Music Poland)

 

Dysponując tylko imieniem, nazwiskiem oraz muzyką Kari Amirian nie sposób byłoby odgadnąć jej pochodzenie. Tymczasem Kari to kolejna już przedstawicielka młodego pokolenia polskich wokalistek, które są zarazem szalenie samodzielne – komponują, produkują, wykonują – i globalne.

Śpiewającą po angielsku, brzmiącą światowo Amirian wyróżnia powściągliwość. W przeciwieństwie do Julii Marcell czy Izy Lach sprawia wrażenie skrytej, a standardowe instrumentarium współczesnego songwritera (gitary, pianino, perkusja małego kalibru) dopełnia nie laptopowymi efektami, lecz smyczkami, harfą, glockenspielem oraz oldschoolowym obłym syntezatorem japońskim o nazwie Qchord. Dopiszmy do tego niespieszny, nieco senny nastrój i przestaje dziwić, że porównania towarzyszące jej debiutanckiemu albumowi „Daddy Says I’m Special” zwykły kierować się w stronę Skandynawii.

Do skojarzeń tych sama artystka odnosi się sceptycznie – choć przyznaje, że „my też jesteśmy tacy chłodni” – i zupełnie słusznie. Bo chociażby otwierającej album piosence „My Favourite Part” bliżej niż do Lykke Li jest do Lisy Mitchell pochodzącej z Australii. I jeszcze jedno: Kari dopiero rozpoczyna karierę, ale już towarzyszący jej zespół z mężem Robertem Amirianem na czele to sceniczni i studyjni wyjadacze. Dlatego debiutanckiego charakteru płyty bez pomocy notki prasowej lub recenzenta też byście nie odgadli.

Bluszcz, 2/2012

.

Fine.




Dodaj komentarz