Robert Glasper – Black Radio

Robert Glasper Experiment – Black Radio (Blue Note)

 

Robert Glasper to jeden z liderów coraz prężniejszego stronnictwa muzycznego, które za cel obrało sobie wyrwać jazz z niszy. Muzykę synkopowaną zepchnęli do niej wspólnymi siłami – choć oficjalnie skłóceni – konserwatyści marzący o powrocie do złotych dekad powojennych oraz awangardziści oderwani od potrzeb publiczności. W rezultacie jazzem interesuje się obecnie tyle samo osób, co muzyką klasyczną. A przeciętny uczestnik koncertów w ciągu dwóch dekad zestarzał się o… dwie dekady. Czy trend ten da się odwrócić?

Wystarczy spróbować – dowodzi Glasper. Odzyskiwanie kontaktu ze zwykłym słuchaczem rozpoczął pięć lat temu na fenomenalnej płycie „In My Element”. Oddał wówczas hołd między innymi Radiohead oraz zmarłemu chwilę przedtem producentowi hiphopowemu J Dilli. Kolejny album podzielił na część względnie zachowawczą (miękkie improwizacje) oraz eksperymentalną (kalejdoskop stylistyk). Teraz zaś postanowił połączyć żywioły, tworząc niejako playlistę swojego wymarzonego „Czarnego radia”.

Piąte w dorobku Glaspera „Black Radio” to w 50 procentach R&B i soul, w 25 procentach jazz, w 20 procentach hip-hop i odrobina Nirvany. Oraz tłum znakomitych gości. Jest tu Erykah Badu, która odświeża kubański klasyk „Afro Blue”. Lalah Hathaway pomaga Glasperowi przenieść „Cherish the Day” z repertuaru Sade w XXI wiek. Lupe Fiasco dzieli się mikrofonem z Bilalem w ponadgatunkowym „Always Shine”. Inny wybitny raper Mos Def wygłasza swoiste credo albumu w tytułowym „Black Radio”. A to dopiero fragment pełnej listy gwiazd, bo goszczą tu także zawsze elegancka Me’Shell Ndégeocello, KING, Shafiq Husayn z tria Sa-Ra… O zaśpiewanie „Smells Like Teen Spirit” Nirvany gospodarz poprosił jednakże własnego saksofonistę, tyle że przedtem zaopatrzonył go w wokoder.

Wszystko to odbywa się raczej w dyskretnym towarzystwie niż pod przewodnictwem Glaspera. Delikatne akordy fortepianu stabilizują aranże zasnute smugami syntezatorów i niezwykle elastycznym bębnieniem Chrisa Dave’a. Dla kogo w takim razie ta płyta? Ano dla wszystkich tych, którzy nie są fanami jazzu, R&B czy hip-hopu, ale muzyki.

„Bluszcz”, kwiecień 2012

.

Fine.




3 komentarze

  1. Kamil pisze:

    Genialna płyta. Wraz z nowym Wainwrightem i epkami Miguela, najlepsze co do tej pory się nam trafiło w roku 2012.

  2. Kamil pisze:

    Jeszcze nie słuchałem BJ’a, więc liczę, że dołączy do tej zacnej świty. Póki co opinie ma świetne, w tym twoją :)

  3. […] Now-Laters (M.A.F.E.) Jessie Ware – Devotion (Island) Miguel – Kaleidoscope Dream (RCA) Robert Glasper Experiment – Black Radio (Blue Note) Dr. John – Locked Down (Nonesuch) Steven A. Clark – Fornication Under […]

Dodaj komentarz