W roku 1996 albo 1997 ktoś z dorosłych przyniósł na sześciu dyskietkach – a ekran mieliśmy wciąż czarno-biały – grę „Polanie”. Wkrótce miała ona dostarczyć wiele letniej radości młodszej części rodziny, jednak na drodze do radości stał komputerowy policjant. Dostęp do właściwej rozgrywki blokował żądaniem podania słowa z tej czy innej strony instrukcji, którą nasz dobrodziej niestety skopiować omieszkał.
W misji próbnej ograniczono poziom mleka możliwego do zmagazynowania, a wraz z nim możliwości rozbudowy wioski, toteż wkrótce postanowiliśmy powalczyć z maszyną. Pamiętam jak dziś: „Tytuł dziesiątego rozdziału”. Szybka wymiana zdań, co może być ukryte tak głęboko w treści. Na pewno nie dyrdymały o fabule czy pierwowzorach postaci. Opis interfejsu i mapy też byłby gdzieś na początku. To może sterowanie ludzikami? (Mieliśmy 7-13 lat). OK, wrzućmy „sterowanie”.
Kilkanaście lat później trafiam przypadkiem na tę stronę:
.