Nowy singiel Bat for Lashes zatytułowany „All Your Gold” uświadomił mi, jak trudno być dziś artystą oryginalnym.
Powiedzmy, że chcielibyśmy rozpocząć utwór od przyjemnej, nieskomplikowanej pętli gitary z lekko tłumionymi strunami:
[audio:https://www.ziemianiczyja.pl/wp-content/uploads/2012/10/b1.mp3]
A okaże się, że ktoś już to zrobił przed nami:
[audio:https://www.ziemianiczyja.pl/wp-content/uploads/2012/10/b2.mp3]
.
Wypada zdystansować się od niepożądanych skojarzeń. Dorzućmy w tym celu jakieś radosne drobiazgi w wysokim rejestrze:
[audio:https://www.ziemianiczyja.pl/wp-content/uploads/2012/10/c1.mp3]
Co za pech, znowu było!
[audio:https://www.ziemianiczyja.pl/wp-content/uploads/2012/10/c2.mp3]
.
Niechybnie jednak nikt nie wpadł na to, by lekką, słodką, delikatną piosenkę przełamać akurat na wysokości półtorej minuty wjazdem zamaszystego refrenu z podniosłym wokalem wyskakującym oktawę ponad zwrotkę:
[audio:https://www.ziemianiczyja.pl/wp-content/uploads/2012/10/d1.mp3]
Do licha!
[audio:https://www.ziemianiczyja.pl/wp-content/uploads/2012/10/d2.mp3]
.
I nawet słowa tegoż refrenu…
There was someone that I knew before
Też jakby ktoś wcześniej napisał…
Now you’re just somebody that I used to know
.
To już chyba lepiej dać sobie z tym wszystkim spokój.
.
Z całą pewnością BfL nie znała tamtych kawałków.
to druga wersja tej piosenki, pirwsza byla bardziej oszczedna, moim zdaniem lepsza, ale gdzies sie podziala.
No Gotye, jak w pysk, choc sam zwrocilem uwage dopiero po komentarzach w tubie. I tak kupilem bilety na koncert.
Podobieństwa są nie zaprzeczalne, ale nie wierzę w to, ze chodzi o świadome naśladownictwo. W ogóle ten kawałek jest jakiś mało wyraźny. A autorka na nowej płycie broni się sama innymi konkretnymi propozycjami, np taką:
https://www.youtube.com/watch?v=UznHTBZIa8E&feature=youtube_gdata_player
George’owi Harrisonowi sąd nie takie rzeczy wybaczał, zrzucając winę na podświadomość. Nie potrafię jednak uwierzyć, by dało się niechcący zapożyczyć tak wiele elementów i tak precyzyjnie je powtórzyć. Od głównego riffu – przecież nawet rytm jest identyczny! – aż po rozplanowanie elementów utworu w czasie. Brakuje tylko męskiego featuringu.
A nawet gdyby. Czy żadna z kilkudziesięciu osób pracujących przy tej płycie – osób zawodowo zajmujących się muzyką – nie zauważyłaby podobieństw i nie ostrzegła dziewczyny, że coś jej zbyt mocno wpadło w ucho? A przyjaciele? Nie w 2012 roku, nie w przypadku największego przeboju tegoż roku.
A cała płyta rzeczywiście ładna. Tym bardziej ten utwór bez sensu.
Z niecierpliwością czekam na pieści inspirowana „Gangnam Style”
pieści? :-) Miało być pieśni, choć już nie jestem pewien, co miałem na myśli :)
”Nie w 2012 roku, nie w przypadku największego przeboju tegoż roku.”
Największego przeboju w Polsce, tudzież tylko w polskiej części facebooka. Możliwe, że w UK nikt nie kojarzy tego Gotye
@&&&
Haha. Ty tak serio?
http://www.billboard.com/#/song/gotye-featuring-kimbra/somebody-that-i-used-to-know/26109637
Stali czytelnicy bloga już w lutym widzieli ten wykaz:
https://www.ziemianiczyja.pl/2012/02/integracja-europejska/
Zestawienia z większości krajów pozaeuropejskich wyglądały wtedy – lub chwilę później – bardzo podobnie.
Chiny podobno w miarę się obroniły, Indie już nie.
@ Szubrycht – noo, sam masz chwilowo świetną okazję, działaj!
jesteś okrutny dla Natashy.
ale prawda jest taka, że mi się od razu skojarzyło z Gotye.
no i właśnie – czy nikt jej nie ostrzegł, że brzmi podobnie?
a może tylko w Polsce jest tak bardzo znany? :)
Taaa, tylko w Polsce. http://www.covermesongs.com/2012/10/even-more-of-the-best-covers-of-gotyes-somebody-that-i-used-to-know.html
pamietam jak na stereogumie ktos przyznal ze mu sie podoba gotye to go zjedli, az swojego bloga chlopak przestal pisac.
anyway w Anglii Gotye byl popularny, napewno nie do tego stopnia co w Polsce, ale wyprzedawal duze sale. tezy ze Natasha nie slyszala nie da sie obronic.
Wynudziła mnie ta płyta strasznie. Ale najśmieszniejsze co o niej czytałem, to tekst użytkownika z RYMu, który z pełną powagą stwierdził: „2012’s answer to Hounds Of Love”.
[…] I tak jak poprzednim razem nadziwić się nie mogę, że poważni recenzenci w siedmiu akapitach ani się zająkną, gdy […]