Na łamach „New Yorkera” Beck dosyć ciekawie tłumaczy się z pomysłu wydania albumu w postaci partyturowej. Podpiera ten swój sentymentalny ekscentryzm argumentem, że gdy piosenki uznawano za materię przeznaczoną w tym samym stopniu do wykonywania co do słuchania, to były też bliższe życia codziennego, bardzie nasze.
Natknąłem się na historię piosenki „Sweet Leilani”, którą Bing Crosby wypuścił w 1937 roku. Stała się tak popularna, że według niektórych szacunków nuty do niej sprzedały się w liczbie 54 milionów egzemplarzy.
Domowe muzykowanie była tak powszechne, że niemal połowa narodu kupiła partyturę tej samej piosenki. A później zadała sobie najpewniej trud rozczytania jej. To jedna z tych statystyk, która mówi nam coś fundamentalnego o naszej przeszłości.
Szczególnie zachwyciła mnie wszakże reakcja redakcji „New Yorkera”. Skoro Beck podjął na moment rolę dziennikarza, oni postanowili zając zwolnione przez niego miejsce i nagrać własną interpretację jednego z jego partyturowych songów. W takich momentach freelancerka boli najbardziej.
.
Dawno żadna piosenka Becka nie podobała mi sie tak bardzo jak Old Shanghai;) Sam jego pomysł budzi moje uznanie. Jednocześnie retrosentyment i – w kontekście współczesności – oryginalne podejście.
Pomysł jest kapitalny, ciekawe jak kompozycje. Po tych dwóch, trzech, wykonanych, wydaje się, że mocno poszedł w stronę klasycznego, amerykańskiego stylu songwritingu -korzeń folkowo-country-blues, łącznie ze stylizacją tekstów, no i chyba trochę uprościł – pewnie kwestia łatwości rozczytania. godna podziwu jest ta pogoń zza uniwersalnością w czasie zmasowanego ataku jednorazowej (albo i nie) muzyki. Zresztą Beck jak dla mnie ma już konkretne zasługi na tym polu: całe Tropicalia pełne są mocnych a jednocześnie szlachetnie prostych kompozycji, które totalnie nadają się do grania i śpiewania.z Nobody’s Fault But My Own na czele -jednego z moich ulubionych songów. Pamiętam też ze z samego Mellow Gold grało się z połowę kawałków całkiem przyjemnie. A propos Binga: ciekawe ile milionów sprzeda Beck?:)
A wykon redakcyjny całkiem spoko, tylko ta przystojna skrzypaczka trochę chyba za bardzo pro :)
Zamiast zazdrościć powinieneś po prostu nawrócić się na właściwą muzykę i zostać jednoosobową black metalową hordą nagrywającą kowery Striborga, by następnie umieścić je w formie wideo na blogu ku radości wszystkich.
Kojarzysz, gdzie można kupić partytury Striborga?
Nie wiem, ale na pewno są to takie partytury, jak w wielu kompozycjach opierających się na sonorystyce, więc wyższa szkoła jazdy. Poza tym, zawsze możesz napisać do artysty, może się podzieli…