Mchem porasta

„Rolling Stone”, którego dotąd nie wspominałem w kontekście podsumowań roku 2012, wypada na tle konkurencji zaskakująco młodo…  – napisał przed chwilą Bartek Chaciński. Czym mnie zaskoczył, bo na widok listy:

1. Wrecking Ball – Bruce Springsteen
2. Channel Orange – Frank Ocean
3. Blunderbuss – Jack White
4. Tempest – Bob Dylan
5. The Idler Wheel… – Fiona Apple
6. good kid, m.A.A.d city – Kendrick Lamar
7. Here – Edward Sharpe and the Magnetic Zeros
8. !Uno! – Green Day
9. Celebration Rock – Japandroids
10. Psychedelic Pill – Neil Young and Crazy Horse

…pomyślałem coś zupełnie przeciwnego: ależ staro! Bruce Springsteen, Bob Dylan, Neil Young w jednym zestawieniu? Czyśmy się cofnęli do lat 70.? Aż przypomniała mi się pewna okładka Uncut. Ale może to nic nowego, może tak było zawsze?

Dla pewności porównałem ranking do podobnych zestawień „RS” z poprzednich dekad. W 1982 roku, czyli cały Internet, wszystkie esemesy i jakieś 250 miliardów płyt kompaktowych temu, pierwsze miejsce zajmował ten sam wykonawca:

Best Albums
 
• Nebraska – Bruce Springsteen
• Shoot Out The Lights – R. & L. Thompson

Runners-Up 

• Imperial Bedroom – Elvis Costello
• 1999 – Prince
• The Blue Mask – Lou Reed
• Marshall Crenshaw – Marshall Crenshaw

Springsteen wygrywał także w 1984 i 1987 roku, a 1986 znalazł się wśród Runners-Up. Wcześniej prawdopodobnie też go nie brakowało, ale do pierwszych zestawień – zaczęły być publikowane jakoś w połowie lat 70. – nie zdołałem na razie dotrzeć. Za to w 1992 roku nawalił tak bardzo (12), że mimo oddania redakcji w czołówce się nie zmieścił:

1. R.E.M. – Automatic For The People
2. Arrested Development – 3 Years, 5 Months And 2 Days In The Life Of…
3. Los Lobos – Kiko
4. Sonic Youth – Dirty
5. PJ Harvey – Dry

Do tego czasu R.E.M. przejęło zresztą rolę pupilka „RS”. W koszulce lidera żegnali rok 1983 oraz 1991, na ławce rezerwowej zasiadali w 1986 i 1987. A potem jeszcze dwukrotnie w latach 90. Kolejną dekadę jednak niemal zupełnie przegapili – jedynie ostatnie „Collapse Into Now” załapało się w ubiegłym roku na 16. miejsce.

W nowym wieku do formy wrócił za to Springsteen. W 2002 i 2005 roku trafiał do ścisłej czołówki, dwa srebra wywalczył w 2007 i 2009 roku. Przy czym o ponowny awans do ekstraklasy musiał się trochę postarać – za tym pierwszym razem ledwo zmieścił się w pierwszej dziesiątce:

1. Beck – Sea Change
2. Wilco – Yankee Hotel Foxtrot
3. Coldplay – A Rush Of Blood To The Head
4. Bright Eyes – Lifted Or The Story Is In The Soil, Keep Your Ear To The Ground
5. Missy Elliott – Under Construction
6. The Streets – Original Pirate Material
7. Eminem – The Eminem Show
8. Queens Of The Stone Age – Songs For The Deaf
9. Spoon – Kill The Moonlight
10. Bruce Springsteen – The Rising

I ta właśnie lista z 2002 roku wygląda naprawdę młodo! Dominują wykonawcy aktualni, czyli wschodzący albo u szczytu sławy, z dziesięciolecia obecnego albo poprzedniego – wciąż jeszcze świeżego. I tylko jeden Springsteen jako nagroda pocieszenia dla konserwatywnych czytelników. Zresztą wtedy daleko mu jeszcze było do wieku emerytalnego.

.

Fine.




2 komentarze

  1. m pisze:

    Doit Science – rewelacja, dzięki:)

  2. Mariusz Herma pisze:

    Tutaj jeszcze jedek kawałek
    http://omurett.blogspot.com/2012/04/doit-science-information.html
    Wypadałoby dorwać całą płytę, bo zapowiada się to na czołówkę roku.

Dodaj komentarz