Negwer doskonale zdawał sobie sprawę z komercyjnego potencjału swojego wynalazku i błyskawicznie wprowadził go na rynek pod nazwą „Ohropax”, będącą kombinacją dwóch słów: niemieckiego, oznaczającego ucho (das Ohr) oraz łacińskiego, oznaczającego pokój (pax).
Pierwsze opakowania trafiły do sprzedaży w 1908 roku, zawierały sześć par woskowych stoperów, za łączną cenę jednej marki. Produkt okazał się ogromnym sukcesem. Dziś firma prowadzona jest przez wnuka założyciela, rocznie produkując ponad 30 milionów stoperów; jej głównym produktem wciąż pozostaje Ohropax Classic.
Artur Szarecki spisał krótką historię zatyczek do uszu wraz z kontekstami. Nazwa zespołu, którego niedawny występ mógł zainspirować artykuł, nie pada, choć przy kilku fragmentach mogłaby. Pierwszy z brzegu:
Na forach internetowych można znaleźć wpisy głoszące między inymi, że czasowa utrata słuchu po koncercie jest dowodem na to, że był on udany, a noszenie stoperów byłoby jak chodzenie do kina z opaską na oczy.
.
Dzięki za reklamę. MBV na żywo nie widziałem, więc tekst nie zainspirowany ich niedawnym koncertem, zresztą nieco starszy. Moim najbardziej traumatycznym doświadczeniem pod tym względem był występ Bellini w Powiększeniu kilka lat temu. Stałem w miarę blisko głośnika i kiedy Giovanna dwa razy przeszła w wysoki krzyk poczułem, jakby mi ktoś wbił śrubokręt w uszy. Teraz mam uszy przynajmniej 10 lat starsze od mojego nominalnego wieku: http://www.youtube.com/watch?v=VxcbppCX6Rk
Niestety w naszych warunkach (chodzi mi o akustykę polskich pseudo muzycznych sal) zwiększanie poziomu dźwięku powoduje jeszcze kompletny brak selektywności. Wyobraźcie sobie , że jakiś czas temu byłem w Poznaniu na koncercie Lenny Valentino i nie rozumiałem ANI JEDNEGO SŁOWA.
Pewnie to co napisałem nie ma wielkiego związku z tematem, to tylko pretekst, żeby pozdrowić starych kolegów z m@pl :-)
Dawniej pojawiałeś się raz do roku, teraz kazałeś czekać na siebie dwa lata – zaczynałem się martwić :-)
Co do polskich ekstremów: ktoś był może na tegorocznej Nowej Muzyce? Spuścili trochę z tonu?
> Dawniej pojawiałeś się raz do roku, teraz kazałeś czekać na siebie > dwa lata – zaczynałem się martwić :-)
Aż tak dawno nie pisałem ? No popatrz. Ale i tak cały czas tęsknię za Wami
Ja z kolei dawno nie byłem na koncercie gitarowym z prawdziwego zdarzenia, więc te ściany mało czytelnego łupania są takim wspomnieniem dość odległym. Za to ostatnio też sobie m@pla wspominałem w chwili nostalgii… jesień i te sprawy. Tak więc pozdrawiam również! :)