W rok po apogeum hype’u na „Gangnam Style” podsumowałem plony. Przede wszystkim konsekwencje Psy-chozy dla ojczyzny winowajcy. Wpływy finansowe liczono w dziesiątkach tysiącach hyundaiów. Turyści wymuszali otwieranie nowych połączeń lotniczych. Ci mniej ruchliwi za zdwojonym apetytem pałaszowali specjały importowane z Seulu. Koreańczycy przez chwilę nie mogli się nacieszyć, a potem zaczęli snuć plany dalszej ekspansji.
Ich charakter oraz szanse powodzenia odzwierciedlają dwa głośne wydarzenia z ostatnich miesięcy. Latem niejaki Quincy Jones ogłosił, że zaangażuje się w promocję koreańskiej muzyki, ponieważ odnalazł w niej „wrażliwość, jakiej nie zdołał dostrzec w Japonii, Chinach czy Wietnamie”. Bardzo możliwe, że zmysły producenta wyostrzyła wartość kontraktu z CJ E&M, największym południowokoreańską fabryką rozrywkowi. Mnie transfer skojarzył się z modnym szlakiem migracji piłkarskich z boisk europejskich do azjatyckich, które pozwalają odsunąć widmo emerytury i poczuć się raz jeszcze bohaterem.
Drugim symbolem reform koreańskich wydaje się kariera Crayon Pop. Pięciu koreańskich dziewcząt, które zamiast na wzór koleżanek kusić fanów seksownymi kostiumami i takąż choreografią, nakładają kaski na głowę i próbują bawić. Co więcej, sporadycznie pozwalają sobie na niepoprawne politycznie komentarze. Gdy grupą zainteresowało się międzynarodowe Sony, lokalne media ogłosiły początek nowej ery, w której obsesję chirurgicznej doskonałości obali prawo do spontanicznego wyrazu. Skądinąd zgrabnie wpisało się to w apel prezydent kraju o przesunięcie akcentów ku „ekonomii kreatywnej”.
Wygląda więc na to, że seryjną manufakturę doskonale pięknych, gibkich i skoordynowanych gwiazd zastąpi seryjna produkcja gwiazd doskonale spontanicznych, pociesznych i takoż skoordynowanych. Nie trzeba nawet zmieniać linii produkcyjnych, wystarczy inaczej opakować i dolepić napis „new”.
.
Przeczytałem, a niedługo potem ujrzałem nabazgrane sprayem na murze: „Polonia Psy” – przez chwilę zastanawiałem się: komplement? obelga? ;)