NPR spytało menedżera El-P o współczesne strategie wydawania płyt, model płać-ile-chcesz, sens udostępniania muzyki zupełnie za darmo – patrz niedawne Run the Jewels, które jego podopieczny zmontował z Killer Mikiem – a przede wszystkim o coraz powszechniejszy zwyczaj rezygnowania z wielotygodniowych kampanii przygotowujących grunt pod premierę na rzecz filipów z konopi.
W końcu pada śmiała sugestia: czy premiery-niespodzianki nie służą aby do wypuszczania muzyki, która nie jest świetna? Negatywne emocje nie mają się kiedy należycie rozprzestrzenić, wszelkie rozczarowania maskuje ekscytacja samym newsem? Menedżer o wdzięcznym nazwisku Amaechi Uzoigwe okazał się szczerym:
Według mnie: tak. Trudno o miażdżące recenzje w większych publikacjach, kiedy nie da się im zbyt wiele czasu. Możesz więc przemycić coś, co normalnie nie uszłoby ci płazem. To bardzo chytre. Nie chcę zgrywać ważniaka, który ocenia jakość cudzej muzyki, ale na pewno jest to zręczny sposób na uniknięcie wnikliwszej analizy.
.