W 1998 r. Gordon Bell zaczął skanować swoje życie.
W 2012 r. Steve’a Manna wyrzucono z paryskiego McDonalda.
W 2013 r. Cecilia Abadie dostała mandat za prowadzenie pojazdu w okularach.
.
Napisałem o lifeloggerach. Na zdjęciu drugi z wymienionych, który bez czapki przeraża.
.
to jest chore
jak świat ma iść w tym kierunku, to ja się wypisuję…
Prawdę powiedziawszy i w czapce trochę przeraża… ale kto wie, naszych dziadów przerażałyby zapewne szkła kontaktowe czy aparaty słuchowe, nas nie przerażają implanty kończyn, pamięć zewnętrzna w komputerze/smartfonie, może nasze dzieci się nie będą bały takich kamer w oku? (Cytat z dziewczynki porównującej tatę do gmachu z monitoringiem – rewelacja).
Boję się tylko, że całe to „halo” nie doprowadzi do tego, że „odciążony” człowiek będzie miał czas i zacznie sobie częściej zadawać pytania „jak”/”dlaczego”. Raczej jedynie zwiększy szum informacyjny i będzie zjadało czas, w coraz większych ilościach poświęcany na obsługę tego całego interfejsu i contentu (mówiąc „Linią oporu” Dukaja) odrywającego od prawdziwego życia (w tym opowiadaniu Dukaja nazywanego po prostu Gnojem…).
Ech, idę na spacer ;)
Tak się wydaje, ale warto pamiętać, że to samo mówiono o telewizji, wcześniej o gazetach i radiu, a jeszcze wcześniej i komiksach czy nawet – nowelach!
A wcześniej o druku a nawet alfabecie (bano się, że zdobywana przez czytanie wiedza zastąpi ludzką pamięć). Nie zmienia to jednak faktu, że każdy z tych wynalazków niesie i niósł też faktycznie zagrożenia i z każdym można przegiąć. W XIX w. istniało np. zupełnie dziś zapomniane zjawisko zaczytywania się w książkach bądź to na śmierć (!), bądź po granice katatonii. Występowało ono głównie u dorastających dziewcząt.
Nadmiar apokaliptycznych wizji, wieszczących jedynie zagładę płynącą z nowych technologii, można uznać za jedną skrajność, ale bezkrytyczny entuzjazm, pozbawiony wszelkich obaw, za drugą.
Na szczęście fascynacja nowymi technologiami wydaje się iść w parze z nabywaniem odporności na ich zasadzki – stąd tylko pojedyncze dziewczęta ginęły przy książkach i nieliczni chłopcy giną przy (w) grach sieciowych.
Chociaż nie wiem, jak oceniać te statystyczne 4 godziny dziennie przed telewizorem u człowieka końca XX wieku. I jak czy zamiana TV na FB można uznać za postęp.