Polish Music Export

Polish Music Export

Na festiwalu Primavera Sound w Hiszpanii będą nas w tym roku reprezentować Rebeka, Zamilska, Stara Rzeka i Thaw – różnorodne grono. Na brytyjskim The Great Escape będzie już bardziej piosenkowo: Julia Marcell, Fismoll, Olivier Heim i Sonar Soul.

W jednym i drugim przypadku wyboru dokonali organizatorzy imprez, między innymi po tym, co zobaczyli na Off Festivalu. Wprawdzie Instytut Adama Mickiewicza – ekipa Don’t Panic, We Are From Poland opowiadała dziś trochę o swoim siedmioletnim już programie eksportowym – posiada listę około 200 rekomendowanych zespołów. Ale ostateczne decyzje należą, i słusznie, do importerów.

Równie słuszna wydaje się geograficzne przesunięcie zainteresowań IAM-u. Kiedyś celowano w topowe imprezy w rodzaju teksańskiego South By Southwest. Tyle że koszty były ogromne, a efekty mizerne. Pisałem już o tym w relacji z targów Co Jest Grane: zespół przygotowywał się miesiącami do podróży, podatnik wykosztował, a nam miejscu nasza gwiazda ginęła wśród tysięcy równie obiecujących zespołów z całego świata. „Występ na SXSW” przydawał się głównie do promocji w kraju.

Teraz w centrum uwagi znajdują się rynki sąsiednie. Przede wszystkim Niemcy, ale też kraje ościenne, ogólnie pasmo od Skandynawii przez kraje bałtyckie, Grupę Wyszehradzką aż po Bałkany. I znów słusznie, bo polscy wykonawcy mają większe szanse na zaistnienie na Tallin Music Week (w marcu zagrali tam Bizzmo, Jazzpospolita, Julia Marcell, MNSL, Night Marks Electric Trio, Sunnata), czeskich Kolorach Ostrawy (latem zagrają Marika, The Dumplings, Bokka) czy słowackiej Pohodzie (na razie Polaków nie odnotowałem).

Raz, bo mniejsza konkurencja. Dwa, bo zachodni organizatorzy, publiczność, artyści patrzą na nas z góry, ewentualnie traktują jako coś egzotycznego. Z sąsiadami można rozwijać współpracę na warunkach partnerskich. Trzy – zaryzykuję na podstawie doświadczeń festiwalowych i bihajpowych – pewne podobieństwo gustów muzycznych. No i koszty. Lepiej chyba wysłać pięć zespołów za granicę niż jeden za ocean, bo nawet statystycznie zwiększa to szanse na sukces.

A czym jest taki sukces? Spytałem o to załogę Don’t Panic, odpowiedź można streścić tym obrazkiem:

Rebeka koncerty

Czyli plakatem zakończonej niedawno trasy po Niemczech i Wielkiej Brytanii naszego reprezentatywnego duetu Rebeka. Jeśli następnym razem artysta organizuje sobie zagraniczne koncerty na własną rękę, to znaczy, że udało się (go „wypchnąć”). A dzięki wcześniejszej wizycie na Łotwie Rebeka otarła się też podobno o kontrakt skandynawski.

*

Pojutrze w Poznaniu rozpoczyna się festiwal Spring Break. Z setką wykonawców – to poniekąd polska muzyka w pigułce. I miejsce, do którego z roku na rok ściągać będzie zapewne coraz więcej zagranicznych selekcjonerów (krajowi też szukają tam uzupełnień do swoich line-upów).

Świetnie, że powstała taka showcase’owa impreza, równolegle należałoby jednak zadbać o lepszą ekspozycję Polaków na „zwykłych” festiwalach. Jeśli granie na Offie decyduje o szansach na Primaverę, jeśli dobry set na Nowej Muzyce otwiera drzwi zachodnich klubów, to może nasi wykonawcy nie powinni tam grać w spiekocie letniego popołudnia przed garstką najdzielniejszych fanów?

Oczywiście trudno oczekiwać od organizatorów, że pozwolą im konkurować z gwiazdami programu. Więc może po prostu oddzielna scena lokalna? Czech Stage w opisywanej tu kiedyś Ostrawie to wspaniały wynalazek. Kiedyś taką segregację narodową potraktowalibyśmy jako wypchnięcie poza margines, ale czasy się zmieniły: wielu obcokrajowców przyjeżdża do Polski, by słuchać Polski. Szczególnie ci przybywający służbowo. Pozwólmy im pracować w ludzkich warunkach.

*

Z innych optymistycznych wieści eksportowych: KEXP weszło we współpracę z Otwartą Sceną i ma oferować Off-owe występy naszych zdolnych. A na krótką trasę po Chinach w maju wyrusza Justyna Steczkowska. Na którymś z frontów musi się udać.

Fine.

 




Jeden komentarz

  1. […] tu niedawno sekcja muzyczno-eksportowa Instytutu Adama Mickiewicza opowiedziała ostatnio trochę więcej o […]

Dodaj komentarz